Całe zamieszanie związane ze sztabami szkoleniowymi w Toruniu i Poznaniu rozpoczęło się pod koniec listopada zeszłego roku. Monika Cymańska, była partnerka Tomasza Bajerskiego, w rozmowie z Interią oskarżyła szkoleniowca, że ten zostawił ją z kredytami, które - choć zaciągnięte na nią - miały być na rozkręcenie działalności prowadzonej przez trenera. Władzom Apatora Toruń nie spodobało się, że w przestrzeni publicznej nazwa klubu pojawiała się w negatywnym kontekście, więc Bajerskiemu postawiono ultimatum, że do końca stycznia musi uporządkować swoje życie prywatne. Szkoleniowiec początkowo odszedł z Apatora, ponieważ uznał, że "dalsza praca w klubie, który mu nie ufa, nie ma najmniejszego sensu". Później Bajerski zawarł ugodę z byłą partnerką i choć wydawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie w dalszej współpracy, to na koniec stycznia poinformowano, że po dwóch latach spędzonych razem, drogi szkoleniowca i Apatora rozejdą się. Tomasz Bajerski wybrał PSŻ Poznań Tomasz Bajerski w ostatnich latach wyrobił sobie dobrą opinię, więc nie może dziwić, że szybko zainteresowały się nim inne zespoły. W rozmowie z Interią mówił, że miał na stole trzy oferty, ale przez wzgląd na znajomość z Jakubem Kozaczykiem, członkiem zarządu PSŻ-u, zdecydował się na opcję poznańską. Objął stanowisko menadżera, bo trenerem jest już Adrian Gomólski, którego pozyskanie poznaniacy ogłosili w listopadzie. W komunikacie klub poinformował, że Bajerski będzie odpowiedzialny głównie za pracę z pierwszą drużyną, a Gomólski skupi się na szkoleniu młodzieży. Już po przejściu Bajerskiego do Poznania mówiło się o tym, że chce on kontynuować współpracę z Jackiem Kannenbergiem, który był prawą ręką szkoleniowca za czasów jego pracy w Toruniu. Kannenberg został odkryty przez Jacka Gajewskiego i od 2014 roku był w sztabie szkoleniowym Apatora. Pomimo tego, że współpraca specjalisty od regulaminu, jak o Kannenbergu mówi się w środowisku, i Bajerskiego układała się dobrze, to Kannenberg postanowił pozostać w Toruniu. Apator dał Kannenberga PSŻ-owi Wydawało się, że to koniec toruńsko-poznańskiej telenoweli, jednak 16 marca Jackowi Kannenbergowi podziękowano za pracę w Toruniu. Decyzję o zakończeniu współpracy miał podjąć pozyskany z Wrocławia dyrektor sportowy Apatora, Krzysztof Gałandziuk. Decyzja torunian była bardzo dobrą wiadomością dla poznaniaków. Kannenberg po kilku dniach namysłu zdecydował się przystać wcześniejszą na ofertę Bajerskiego i w tym sezonie będzie dalej z nim współpracował. To duże wzmocnienie poznańskiego sztabu szkoleniowego, bo osoba doskonale odnajdująca się w sprawach regulaminowych jest zawsze przydatna. Odciąża też menadżera, który może skupić się na sprawach taktycznych i prowadzeniu zespołu.