Choć brzmi to trochę nieprawdopodobnie, to wcale nie można wykluczyć scenariusza, że Janusz Kołodziej dzięki świetnej postawie w trzech rundach SEC wygra całą imprezą i zapewni sobie awans do Grand Prix 2024. Polak po mimo absencji w pierwszym turnieju w Częstochowie wciąż zachowuje szanse na medal, a nawet zwycięstwo. Kołodziej musi otrzeć się o perfekcjonizm Oczywiście nie będzie to proste zadanie, a nasz reprezentant będzie musiał pojechać wręcz doskonale. Inna sprawa, że ostatnie występy w zawodach indywidualnych napawają optymizmem. W Częstochowie nie wystąpił ze względu na kontuzję, ale w niemieckim Gustrow spisał się świetnie i wygrał w świetnym stylu. Przed tygodniem dołożył kolejną wygraną - tym razem w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Łodzi, gdzie zostawił za swoimi plecami samego Bartosza Zmarzlika. Jeśli więc Kołodziej pojedzie tak jak we wspomnianych turniejach, to jest w stanie odrobić stratę 12 punktów do lidera Mikkela Michelsena. Optymizm jest tym większy, że tory w Bydgoszczy i Pardubicach względnie mu pasują. Może nie należą do tych najbardziej ulubionych, ale z reguły reprezentant Polski radził sobie tam dobrze. Przegrali walkę o kolejnego zawodnika? To będzie duży transfer Szczęściu muszą pomóc też rywale. Lider, czyli Michelsen jest w tym roku w przeciętnej formie, więc trudno zakładać, że będzie seryjnie wygrywał biegi. Jest jeszcze Leon Madsen, do którego Kołodziej traci 3 punkty. Aktualny Mistrz Europy zawsze jest groźny i to właśnie na rzecz niego Kołodziej stracił na finiszu złotym medal przed rokiem. Swoją drogą SEC to jedyna szansa dla Kołodzieja, aby wywalczyć awans do Grand Prix i spróbować raz jeszcze swoich szans w elicie. Na dziką kartę nie ma co liczyć, a licznik wieku bije nieubłaganie. Za rok jeden z najlepszych polskich zawodników świętować będzie 40 lat. Burza wokół 16-latka. "Oszlifowałem ten diament. Za darmo nie oddam"