Zakuć, zdać, zapomnieć. Pod takim hasłem przystępowali do derbów Wielkopolski z Arged Malesą zawodnicy Fogo Unii Leszno. Niepokonane Byki wzięły beniaminka za rogi, a mecz, zwłaszcza w pierwszej fazie wyglądał bardziej jak mocniejszy trening punktowany z ekipą z niższej klasy rozgrywkowej niż poważne ekstraligowe ściganie. Po czterech biegach było już 19:5 Faworyt uderzył z potworną siłą, ale później znęcanie zamieniło się w spokojne pilnowanie zaliczki i punktowanie ostrowian. Chociaż wynik od początku wynik szedł w jedną stronę i obejrzeliśmy zawody do jednej bramki, w kilku biegach z toru poleciały iskry. Ciekawie było w trakcie i po biegu szóstym. Piotr Pawlicki zagotował się po tym, jak Oliver Berntzon kilka razy zajechał Polakowi tor jazdy. Jeden z krajowych liderów leszczynian uporał się ze Szwedem na ostatnim okrążeniu, ale po przekroczeniu linii mety w agresywny sposób wyraził swoją dezaprobatę wobec zachowania przeciwnika. Między żużlowcami doszło do krótkiej utarczki słownej. Pawlicki uderzył Berntzona w daszek kasku za co otrzymał karę indywidualną. Za niesportowe zachowanie sędzia Piotr Lis pokazał mu żółtą kartkę. Panowie skoczyli sobie jeszcze na odległość do gardeł w parku maszyn, ale w porę w otoczeniu zawodników pojawili się członkowie teamu, którzy odciągnęli od siebie krewkich żużlowców. Kiedy ochłonęli, już na spokojnie wyjaśnili sobie wszelkie nieporozumienia, a na koniec przybili nawet piątki na zgodę. Goście nieźle wyskakiwali ze startu, ale na dystansie często się gubili. Brakowało im cwaniactwa i prawidłowego czytania toru. Gdyby biegi kończyły się na pierwszym okrążeniu ten wynik byłby bardziej na styku. Gospodarzy cieszy powrót do rywalizacji po złamaniu obojczyka - Damiana Ratajczaka. Najsilniejsze ogniwo formacji młodzieżowej Fogo Unii opuściło trzy mecze, a zawody z Arged Malesą wziął na przetarcie po urazie. Janusz Kołodziej, nowy kapitan leszczynian po trzech kosmicznych wyścigach, w których rywale nie łapali mu się na szprycę odstąpił swoje dwa pozostałe biegi młodszym kolegom. Wychowanek Unii Tarnów jest z tego znany, że przy "odhaczonym" rezultacie, szybciej udaje się pod prysznic. Na filantropii Kołodzieja skorzystał m.in. Keynan Rew, który zdobył swoje debiutanckie "oczko" na torach najlepszej ligi świata. Pół żartem pół serio, Mariusz Staszewski wziął do Leszna tylko dwóch zawodników. Chris Holder i Grzegorz Walasek uzbierali we dwójkę dwadzieścia pięć z trzydziestu czterech punktów. FOGO UNIA LESZNO: 56ARGED MALESA OSTRÓW: 34Fogo Unia Leszno: 569. Jason Doyle 9+3 (3,1,2*,1*,2*)10. Janusz Kołodziej 9 (3,3,3,-,-)11. David Bellego 7+1 (2*,0,2,3)12. Jaimon Lidsey 11+1 (3,2,1*,2,3)13. Piotr Pawlicki 12+1 (2*,3,3,3,1)14. Damian Ratajczak 4 (3,1,0,0)15. Hubert Jabłoński 3+1 (2*,0,1)16. Keynan Rew 1 (1)Arged Malesa Ostrów: 341. Oliver Berntzon 3+1 (1,1*,1,0,-)2. Tomasz Gapiński 4 (0,2,0,2,0)3. Filip Hjelmland 1 (0,1,-,0)4. Grzegorz Walasek 13+1 (2,3,1*,3,1,3)5. Chris Holder 12+1 (1,2,2,3,2,2*)6. Jakub Poczta 0 (0,0,0)7. Kacper Grzelak 1 (1,0,0)8. Matias Nielsen - nie startował