Kamil Hynek, Interia.pl: Między Polską, a Bałakowem, w którym mieszkasz jest trzy godziny różnicy. A jaka jest rozbieżność w temperaturze? Ilja Czałow, zawodnik Unii Tarnów: Jeszcze tydzień temu nie było tragedii. Na termometrach zanotowaliśmy minus pięć kresek. Za dwa - trzy tygodnie cieplejsze ubranie już się raczej przyda. Minus piętnaście, to będzie standard. Mnie tam mróz nie przeszkadza, nawet na niego czekam. Przygotowujesz się do sezonu u siebie? - Przebywam w Rosji, ale nie leżę do góry brzuchem. Mam bardzo urozmaicony plan treningowy. Wylewam hektolitry potu podczas zajęć cross-fitu. Raz w tygodniu gram w piłkę nożną, chodzę na basen. Niedługo wyciągnę crossówkę, żeby nie zardzewieć i mieć kontakt motocyklem możliwie jak najwcześniej. Kiedy masz zamiar przylecieć do naszego kraju? - Gdy tylko dostanę wizę, mogę brać się za załatwianie biletów lotniczych. Zakładam, że w marcu, gdy aura będzie łaskawa, przy okazji pierwszych treningów na torze, a później sparingów będę już w Polsce. A jak wygląda postępowanie ubiegania się o wizę? - Trzeba zadzwonić do Moskwy, tam poprosić, żeby połączyli cię z konsulem, potem wpisują cię na jakiś wolny termin, w którym ze wszystkimi "kwitami" stawiasz się na miejscu. Nie myślałeś pójść śladem swoich rodaków - Artioma Łaguty, czy Emila Sajfutdinowa, żeby ubiegać się o polski paszport. Mógłbyś wtedy swobodnie poruszać się między krajami Unii Europejskiej, bez niezbędnej "papierologii". - Chciałbym dostać kartę pobytu, bo faktycznie cała ta machina proceduralna, kompletowanie dokumentów jest niesamowicie żmudne i czasochłonne. Gdyby udało się skrócić ten proces byłoby świetnie. Funkcjonowanie w waszym kraju stałoby się wówczas o wiele łatwiejsze. Na czas trwania sezonu zakwaterujesz się w Polsce, czy będziesz ciągle na walizkach, krążył między naszym krajem, a Rosją? - Muszę jeździć do ojczyzny, ponieważ podpisałem kontrakt w rodzimej lidze. Najpierw przylecę do Polski na dwa i pół miesiąca, później "ucieknę" na zawody w Rosji i znów wrócę. Większość czasu spędzę jednak w Polsce. Rozmawiałeś już z szefami klubu, poprosiłeś ich żeby wynajęli ci jakieś lokum? - Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Na pewno byłoby to dla mnie duże ułatwienie. Uciążliwe podróże jeszcze nikomu nie wyszły na zdrowie. To jest dobra opcja, zwłaszcza, gdy w tygodniu poprzedzającym mecz, są zaplanowane treningi. Można wtedy w spokoju wymyć motocykle, odpocząć, zregenerować się. Czyli liga polska wyrasta na priorytetową? Nie czarujmy się, w poprzednich latach traktowałeś ją trochę po macoszemu. - Złożyło się na to parę czynników. W minionych rozgrywkach odjechałem tych meczów tyle, że można by je policzyć na palcach jednej ręki. U progu rozgrywek borykałem się z dużymi problemami sprzętowymi. Nie pracowały, tak jak bym sobie tego życzył. Zawiozłem je do serwisu, ale to nie dało żadnych efektów. A w Polsce jest tak, że jak nie otworzysz sezonu z wysokiego "C", to wylatujesz ze składu. Nie miałem pieniędzy żeby tutaj siedzieć i gapić się tygodniami w ścianę, dlatego spakowałem torby i wróciłem do domu. Możesz obiecać, że historia się nie powtórzy? W razie kłopotów pod nosem masz Jacka Rempałę, którym współpracę sobie chwali paru naprawdę klasowych zawodników. - Chcę kupić dwa nowe silniki na ligę polską. Z Rosji przywiozę kolejne jednostki i je także wypróbuję na torze w Tarnowie. Zrobię, to właśnie pod okiem pana Jacka Rempały, który ma ogromną wiedzę o tym obiekcie i nawierzchni. Mam nadzieję, że dojdziemy do wspólnych wniosków, czego te silniki potrzebują żeby były jeszcze szybsze. Czyli jesteś zapalony i otwarty na tę kooperację z Rempałą? - On Jaskółcze Gniazdo zna jak własną kieszeń. Grunt, to znaleźć właściwie ustawienia, bo przygotowany będę perfekcyjnie. Jak to się stało, że podpisałeś kontrakt z Unią Tarnów? - Pojawiło się kilka ofert, ale bardzo luźnych. Powiem ci szczerze, że do tarnowskiego klubu zadzwoniłem z własnej nieprzymuszonej woli. Pomógł mi Wiktor Kułakow, z którym żyjemy w bardzo koleżeńskich relacjach. Reprezentował Unię ze świetnym skutkiem dwa lata, zna to środowisko od podszewki więc poprosiłem go żeby umożliwił mi kontakt z działaczami. Po dwóch-trzech dniach otrzymałem wiadomość zwrotną, że witają mnie na pokładzie. Ucieszyłem się. To rozmowy przebiegły bardzo sprawnie. - Powiedziałem, że chcę się pokazać, że jeśli dadzą mi szansę, to się odwdzięczę solidnymi wynikami. Znam swoją wartość. Jeśli mam pod czterema literami odpowiedni sprzęt, umiem się ścigać. Czytam trochę komentarze i kibice w Tarnowie wiążą z tobą duże nadzieje. Uważają, że masz ogromny potencjał i możesz być strzałem w dziesiątkę. - Miło mi to słyszeć. Moim priorytetem są regularne występy. Jestem głodny jazdy. Każdy kto mnie zna, wiem, że dla mnie nie ma straconych pozycji. Nie odpuszczę centymetra toru. A to, że potrafię być silnym ogniwem swojej drużyny, udowodniłem już nie raz. Unia zbudowała naprawdę ciekawy zespół jak na drugoligowe warunki. Jak go oceniasz? - Ten skład jest zdolny powalczyć nawet o awans. Prezesi skompletowali naprawdę fajny zestaw zawodniczy. Możemy wygrać z każdym i nie ważne czy udamy się na wyjazd, czy będziemy jechać u siebie. Do Unii trafiły duże nazwiska. Ljung i Batchelor w przeszłości startowali w Grand Prix, to są "goście" z najwyższej półki. Będę czerpał z ich doświadczenia całymi garściami, ponieważ mogę się od nich dużo nauczyć. W Tarnowie powinno być ci raźniej ze względu na rodaka w zespole. Do Unii przyszedł Witalij Kotlar. Podobno ten chłopak, to talent czystej wody. - Te komentarze nie są przesadzone. U na w Rosji Witalij robi furorę i nie ma dla niego różnicy, czy jedzie w zawodach juniorskich, czy seniorskich. On nie boi się nikogo i nie patrzy z kim staje pod taśmą. To wojownik z krwi i kości. Unia wykonała świetny ruch, w 2 LŻ. przepisy są tak skonstruowane, Witalij może jeździć jako junior. Napompuję cię odrobinę. Poza wspomnianym Kułakowem rosyjskie szlaki w Tarnowie przetarli m.in. Siergiej Darkin, czy aktualny mistrz świata - Artiom Łaguta. - Słyszałem, że wszyscy zapisali piękną kartę w historii żużla w Tarnowie. Jestem na "musiku", nie ma opcji, muszę się sprawdzić (śmiech). Działa ci na wyobraźnie, że młodszy Łaguta zdetronizował na tronie IMŚ Bartosza Zmarzlika, a Wadim Tarasienko w dwa lata, przeszedł błyskawiczną drogę z najniższego z najniższego szczebla do PGE Ekstraligi? Kiedyś się nad tym fenomenem waszej nacji zastanawiałem i dla was chyba nie ma po prostu rzeczy niemożliwych. - A to dobre pytanie. Dziękuję. - Wziąłbym w ciemno ten twój scenariusz. W odróżnieniu od kolegów, ciągle mam pod górę. Brakuje mi stabilizacji na pułapie dziesięciu punktów. Zaczynam kręcić niezłe wyniki, przydarza się słabszy okres i ponownie muszę pchać ten głaz pod stromą górę. Wracam do punktu wyjścia. Trzeba to przełamać, inaczej ugrzęznę w 2. LŻ na dłużej, a właśnie tego chciałbym uniknąć. Moim marzeniem jest płynne przejście do eWinner 1. Ligi, pozostanie w niej chwilę i potem jak się uda zaatakowanie PGE Ekstraligi.