Minimum jeden tor żużlowy jest w 24 europejskich krajach oraz czterech poza Europą. Tak naprawdę wciąż można o tej dyscyplinie mówić jako o niszowej, w porównaniu do piłki nożnej, ręcznej, siatkówki czy koszykówki. Żużel na poważnie traktują może w 6-8 krajach, bo trudno powiedzieć by posiadający tory Belgowie, Norwegowie, Rumuni, Finowie czy Estończycy szaleli na punkcie tego sportu. Interesują się nim raczej jedynie w określonych regionach lub nawet miastach, w których jest po prostu tor. Na przykład Słowacja, w której mają aktualnego trzeciego zawodnika świata zna żużel mniej więcej do momentu przekroczenia tablicy z przekreślonym napisem "Żarnowica". Mimo wszystko czasem zdarzają się osoby pochodzące z krajów absolutnie nieżużlowych, a jednak tym sportem zainteresowane. Na zawodach w Niemczech autorowi tego tekstu zdarzało się spotykać fanów z Luksemburga czy Andory. Tomasz Dryła z Canal Plus zaś przedstawił znanego kierowcę rajdowego, Nasira al-Atijję. Zwycięzca Rajdu Dakar sprzed lat naprawdę lubi żużel. - Sezon zaczyna się już za 40 dni. Oglądajcie - zakomunikował. Trudno oczywiście spodziewać się, by al-Atijja oglądał wszystkie mecze PGE Ekstraligi, ale jakieś tam pojęcie ma. Discovery robi zmiany, ale poza Europę wciąż nie wychodzimy Od kilku lat zapowiadana jest ekspansja żużla na nowe rejony świata. Mówiło się o Australii, może USA, Argentynie czy Nowej Zelandii. Niegdyś były turnieje w Sydney czy Auckland, ale na kolejne nie możemy się doczekać. Wielu kibiców liczyło, że nastąpi to w końcu w sezonie 2024. Rozczarowali się jednak. Jest jedna nowa lokalizacja, ale to "tylko" niemieckie Landshut. Przy czym jest to nowa-stara lokalizacja, bo w latach 90-tych najlepsi na świecie już tam jeździli. Były to czasy, w których Kubery czy Kvecha - stałych uczestników tegorocznego cyklu - jeszcze nie było na świecie. GP w Katarze, czyli ojczyźnie bohatera materiału Canal Plus, raczej nie jest realne, ale co jakiś czas mówi się o organizacji turnieju w jakimś naprawdę egzotycznym miejscu. Kibicom marzy się wspomniana wcześniej Argentyna, głównie ze względu na temperament tamtejszych ludzi i ich uwielbienie do zabawy. Zawody np. w Bahia Blanca mogłyby być naprawdę czymś fantastycznym. Ale najpierw tamtejsze tory musiałaby przejść gruntowną poprawę bezpieczeństwa. Na ten moment bandy zrobione z desek i opon to coś nie do przyjęcia.