Polska to potentat na żużlowej mapie świata, ale w kalendarzu są takie zawody, które naszym zawodnikom wybitnie nie leżą. Chodzi o Speedway of Nations, które nasza kadra nie wygrała jeszcze nigdy. SoN organizowany jest od 2018 roku. W tym czasie Polacy zdobyli trzy razy srebrny medal i raz brązowy. W ostatniej edycji przed dwoma laty nie stanęli nawet na podium. Teraz Rafał Dobrucki i jego drużyna chcą przełamać impas. Speedway of Nations to loteryjne zawody A skąd biorą się aż takie problemy Polaków? Przede wszystkim SoN to bardzo loteryjne zawody. Składy drużyn zbudowane są z dwóch podstawowych zawodników i rezerwowego. Żużlowcy wyjeżdżają do biegu w parach, a współpraca między nimi na torze może wiele pomóc. Z tym w przeszłości w naszej kadrze różnie bywało. To nie tak, że ktoś na kogoś nie popatrzył. Bardziej chodzi o brak zrozumienia w różnych akacjach w trakcie wyścigu. Już raz zabrało nam to złoty medal. W odróżnieniu do ukochanego przez biało-czerwonych Drużynowego Pucharu Świata SoN jest więc nieprzewidywalny, a trener Dobrucki musi dysponować w finale trójką zawodników, którzy naprawdę będą w wysokiej formie. Tegoroczne finały odbędą się na torze w Manchesterze. Wybór reprezentantów pod kątem tamtejszego owalu z pewnością będzie jednym z czynników, którymi kierować będzie się selekcjoner. Tylko jeden pewniak i długa kolejka chętnych Zasadniczo tylko Bartosz Zmarzlik może być pewny miejsca w składzie na SoN. Tu w ogóle nie ma o czym dyskutować. Dwa pozostałe miejsca do obsadzenia to duża niewiadoma. Z reguły na uprzywilejowanej pozycji byli zawodnicy na co dzień ścigający się w cyklu Grand Prix. W tym roku startować tam będą Dominik Kubera i Szymon Woźniak. Wszystko więc w ich rękach. Jeśli udowodnią, że w konfrontacji z najlepszymi radzą sobie bez trudu, to trener Dobrucki z pewnością weźmie ich pod uwagę. Rywalizacja o miejsce w drużynie już teraz zapowiada się pasjonującą, bo w odwodzie czeka kilka innych chętnych. Listę otwiera Maciej Janowski, były wicemistrz świata, który sensacyjnie wypadł z Grand Prix. Jest też Patryk Dudek, który w sezonie 2024 będzie chciał odzyskać swoje miejsce w mistrzostwach świata. Lekceważyć nie można Janusza Kołodzieja, który choć ma już 40 lat na karku, to ciągle jest w wybornej formie. W zeszłym roku był drugim najlepszym Polakiem w PGE Ekstralidze zaraz po Bartoszu Zmarzliku. Wystąpił też w finale DPŚ we Wrocławiu jako rezerwowy. Na decyzje co do finalnego składu trener Dobrucki oczywiście ma sporo czasu. Finały w Manchesterze odbędą się dopiero w lipcu. Zawodnicy do tego czasu muszą być przede wszystkim zdrowi i w wysokiej formie. "Misja SoN" rozpoczęła się jednak już teraz wyjazdem na Maltę.