Przed dwoma tygodniami poznaliśmy regulaminy przyszłorocznych rozgrywek żużlowych. W stosunku do ubiegłych lat pojawiło się kilka zmian kosmetycznych (ot, choćby kolejność wyjazdu poszczególnych drużyn na próbę toru), ale i pojedyncze bardziej poważne. Największej rewolucji doczekały się chyba przepisy dotyczące zastępstwa zawodnika. Od teraz menedżer będzie mógł zastosować to rozwiązanie w przypadku kontuzji wyłącznie swojego najlepszego żużlowca. Dotąd "lista zawodników zastępowanych" liczyła po trzech przedstawicieli każdego klubu. Rewolucja jest naprawdę spora. Kluby ryzykują bardzo wiele. Weźmy na przykład taki Motor Lublin. W przyszłym roku będzie mógł on desygnować z/z-kę tylko pod warunkiem kontuzji Bartosza Zmarzlika. Jeśli urazu dozna inny z wielkich gwiazdorów mistrza Polski, to jego miejsce w składzie będzie musiał zająć ktoś z zespołu rezerw. Bardzo słabego zespołu rezerw. Problemy ma nie tylko Motor. Sparta Wrocław, faworyt do mistrzostwa, nie będzie mogła zastosować z/z-ki ani za Artioma Łagutę, ani za Taia Woffindena. Takiego zaszczytu dostąpi tylko Maciej Janowski. Sytuacja może co prawda zmienić się w trakcie sezonu, w zależnośći od formy poszczególnych żużlowców. Rewolucja regulaminowa najbardziej opłakane skutki może przynieść zespołom z dolnych części tabeli - Fogo Unii Leszno, GKM-owi Grudziądz i Cellfast Wilkom Krosno. Ich trenerzy z pewnością będą teraz chuchać i dmuchać na zawodników pierwszego zespołu, bo ich ewentualne kontuzje mogą oznaczać niemal pewny spadek z ligi. No, może w Grudziądzu sytuacja wygląda nieco lepiej. Prezes Marcin Murawski wypożyczając ze Sparty Czugunowa stworzył na Hallera naprawdę sporą głębię składu. Solidnych zawodników jest więcej niż miejsc w drużynie.