Wiktor Lampart to wychowanek Stali Rzeszów. Od początku mówiło się o nim, że jest wielkim talentem. Szybko trafił do lubelskiego Motoru, gdzie rozwinął skrzydła. Po przejściu w wiek seniora zaliczył jendak twarde lądowanie. Obyło się bez sentymentów Swoje pierwsze dwa sezony spędził w pierwszej lidze. Tam reprezentował barwy klubów z Rzeszowa, a po spadku dołączył do Lublina. Zadomowił się tam na stałe i stanowił o sile formacji młodzieżowej Motoru przez następne cztery lata w PGE Ekstralidze. Można stwierdzić, iż co drugi sezon Lamparta był bardzo udany. Jako 18-latek spisał się prawidłowo, debiutując w najwyższej klasie rozgrywkowej. W kolejnym roku jednak zawiódł, lecz następny sezon był już jego najlepszym w karierze. Wiek juniora zwieńczył solidną postawą, bo zdobywał nieco powyżej 1,5 punktów na bieg. Stać go było jednak na więcej, bo rok wcześniej był 20. zawodnikiem Ekstraligi i jego średnia wynosiła powyżej 1,8. Polityka transferowa Platinum Motoru była bezwzględna i dla Wiktora nie było po prostu miejsca nawet na pozycji U24. W ten sposób trafił do Torunia, gdzie wiele sobie po nim obiecywali. Talent ich zawiódł Nikt nie oczekiwał, że będzie to dla niego łatwy sezon. Pierwszy rok w gronie seniorów oraz nowe otoczenie stanowiło dla niego ogromne wyzwanie. Działacze liczyli, że jednak co do zasady Lampart spisze się w ich barwach doskonale. Dodatkowo jego występy na Motoarenie działały na jego korzyść. Naprawdę wierzyli, iż będzie to udany ruch z ich strony. Czar jednak prysł. 22-latek zawiódł na całej linii. Obudził się dopiero w dwumeczu o brązowy medal, gdzie jego średnia w obu spotkaniach wyniosła 1,9. W całym sezonie był cieniem samego siebie. Został sklasyfikowany na 40. miejscu wśród najskuteczniejszych zawodników. Średnio na wyścig zdobywał 1,351 punktów, co zdecydowanie było poniżej oczekiwań. Postawili mu ultimatum Tymi dwoma ostatnimi spotkania przekonał jednak zarząd do podarowania mu drugiej szansy. Będzie się to odbywało na nieco innych warunkach. W Toruniu każdy zawodnik może liczyć na wysokie wynagrodzenie i na takie nie mógł narzekać również Lampart. Ci jednak zadecydowali, że nie obniżą mu kontraktu, jeśli ten osiągnie pułap średniej 1,6. To w zasadzie powinien być racjonalny cel, jeśli Polak chce coś jeszcze w elicie zdziałać. Na ten moment wątpliwe jest, że mu się to uda. Jeśli ponownie nie spełni oczekiwań, to prawdopodobnie torunianie poszukają za niego zastępstwa.