Już przed sezonem typowano, że Abramczyk Polonia Bydgoszcz będzie głównym faworytem do awansu do PGE Ekstraligi. Zespół wzmocniony nazwiskami takimi jak Buczkowski czy właśnie Huckenbeck wydawał się niezwykle mocny. I poza nielicznymi wpadkami, taki właśnie jest. W miniony weekend Polonia rozniosła u siebie ROW Rybnik, który jechał co prawda bez swojego lidera, ale nawet przy obecności Kurtza, i tak bydgoszczanie wygraliby spotkanie. Znany klub zaoszczędził na tym transferze wielkie pieniądze. Były menedżer ma złą wiadomośćJedynym właściwie czynnikiem, który może odebrać Polonii awans jest pech. Pech, którego dobrze w Bydgoszczy znają. W ostatnich dwóch sezonach w kluczowym momencie kontuzje łapał Wiktor Przyjemski, dwa lata temu czołowy, a w zeszłym sezonie najlepszy już zawodnik Polonii. Bez niego nie dało się skutecznie powalczyć o awans. Teraz w klubie martwią się o kogo innego. Kai Huckenbeck sportowo zdecydowanie robi swoje, ale bardzo często uczestniczy w poważnych wypadkach na torze. Gdy on jedzie, to zamykają oczy Niemiecki zawodnik ma wybitną tendencję do pakowania się w kłopoty na torze. W zasadzie kilka razy w miesiącu uczestniczy w upadkach, czasem naprawdę groźnie wyglądających, jak ten podczas Grand Prix w Warszawie (Huckenbeck jest stałym uczestnikiem cyklu). We wcześniejszych latach Kai wiele razy pauzował czy też kończył sezon w sierpniu, z powodu urazu właśnie. A dobrze wiemy, kiedy będzie Polonii potrzebny najbardziej. To będzie wrzesień.Oczywiście w innych zespołach kontuzje też się mogą przydarzyć i czasem w meczu obie strony startują osłabione. Ale to w Bydgoszczy jest największe parcie na awans, bo Jerzy Kanclerz nie wywiązał się z obietnicy złożonej kibicom i mówiącej o awansie maksymalnie w 2023 roku. Teraz fani rozliczają go z tych słów. Szansa na awans w tym roku wygląda na bardzo dużą, ale uwarunkowaną od zdrowia liderów, bo w Polonii - jak właściwie w każdym klubie - nie ma przecież kim ich zastąpić. Są nad przepaścią, a tu zaskakujące ruchy. "On akurat nie dzwonił"