- Dla mnie to są Polacy, nie Rosjanie. Ciągle jednak tak się o nich mówi. Oni mieszkają w Polsce, jeżdżą na polskich licencjach w lidze polskiej. Tak samo to wygląda w Anglii. Moja opinia jest taka, że powinni ścigać się w Grand Prix. Tak, jak ścigają się w innych rozgrywkach. Kwestia jazdy Artioma i Emila w cyklu nie jest jednak moją decyzją. Ich powrót nie zależy ode mnie - mówi Phil Morris, dyrektor cyklu GP w rozmowie z portalem pobandzie.com.pl. Kiedy zadzwonił, odebrało im mowę. Szokujące oczekiwania i jeszcze ta oferta Odpowiada Morrisowi. Nie owija w bawełnę - Dla niego Artiom i Emil to Polacy? A dla mnie Morris to Chińczyk - ripostuje w mediach społecznościowych żużlowy publicysta Bartłomiej Czekański, nazywając Morrisa największym szkodnikiem speedwaya, który pozoruje swoją robotę pod kamery. - Poza tym, ten niedouczony Angol chyba nie wie, że Rosjanie nadal mordują Ukraińców. Są zatem rzeczy ważniejsze niż sport, niż żużel - dodaje Czekański. - To bardzo bezczelna wypowiedź. Ja wiem, brakuje im w GP klasowych zawodników i chcą przerzucić problem na nas. Polska już jednak wystarczająco dużo zrobiła dla żużla. A co wyście dla Polski zrobili - pyta Morrisa trener Stanisław Chomski. Bo Artiom Łaguta śpiewał polski hymn Słowa Morrisa trafiają do tych kibiców, którzy zauważyli, jak na ostatnim finale PGE Ekstraligi Łaguta śpiewał polski hymn. Ta grupa chciałaby, skoro ktoś nadał Łagucie obywatelstwo, żeby mógł on jeździć, jako Polak nie tylko w lidze, ale i też na arenie międzynarodowej. Nawet kosztem innych polskich zawodników. Chomski mówi jednak wprost, że to rozwiązanie nie powinno być brane pod uwagę. - Przecież wiadomo, z jakich pobudek panowie Łaguta i Sajfutdinow wzięli paszporty. Im chodziło o to, by wygodnie poruszać się po Europie. Dopóki mogli jeździć jako Rosjanie, to nie identyfikowali się z Polską. Bardzo szanuję ich za wyniki, ich jazda dodałby Grand Prix rumieńców, ale nie tędy droga - uważa Chomski. Legendarny trener stawia Morrisowi proste pytanie Legendarny trener Bartosz Zmarzlika mówi wprost, że Morris nie powinien przerzucać odpowiedzialności na Polaków. - Oni mogą przecież jeździć jako bezpaństwowcy. Morris i FIM dalej jednak wolą nas traktować jak ubogich krewnych, choć cały ten żużel kręci się za polskie pieniądze. Robimy campy, tworzymy przepisy pod zagranicznych zawodników, dajemy im milionowe kontrakty. W czasach COVID-u uratowaliśmy to wszystko. W tej sprawie sami jesteśmy sobie trochę winni, bo w końcu Polska dała Rosjanom obywatelstwo i teraz inni chcą, żebyśmy powiedzieli B i poszli krok dalej. Na drugi raz musimy się bardziej zastanowić, komu dajemy polski paszport. Bo Łaguta z Sajfutdinowem jeżdżący, jako Polacy w GP, to byłby jakiś żart. Pamiętamy, jak Łaguta kręcił po wybuchu wojny i nie potrafił wprost powiedzieć, kto jest sprawcą. Oliwy do ognia dolała jego żona (ubolewała nad atakiem na rosyjską ambasadę w Warszawie) i brat, który mówił o propagandzie Unii Europejskiej. I także dlatego PZM blokuje te kandydatury i nie wyobraża sobie, żeby dwaj Rosjanie z polskim paszportem reprezentowali nasz kraj i śpiewali Mazurka Dąbrowskiego. I tylko Morris widzi to inaczej.