Już przed sezonem, kiedy stało się jasne, że Mikkel Michelsen trafi do Tauron Włókniarza Częstochowa, eksperci mówili, że szybko skoczą sobie z Leonem Madsenem do gardeł. Podkreślano, że konflikt tej dwójki jest nieunikniony, bo to dwa trudne charaktery. Marek Cieślak mówi o kłótni samców alfa - Madsen mówi do Michelsena, ty nie jesteś w drużynie, ale tak naprawdę chodzi o przywództwo w stadzie - mówi nam Marek Cieślak, były trener Włókniarza. - Dotąd był samiec alfa Madsen, a teraz przyszedł drugi, co też chce być samcem alfa. Leon czuje się zagrożony. Oni jeszcze nie raz będą się ścierać. Madsen tyle lat był sam, kibice go uwielbiali, a teraz pojawił się nowy, który na dokładkę na razie jeździ lepiej od niego. Zdaniem Cieślaka, to co robią Duńczycy, jest oczywiste z psychologicznego punktu widzenia, ale fatalne dla drużyny. - To źle świadczy o atmosferze. Liderzy nie powinni się tak wyzywać. Przecież ona klęli gorzej niż moja gadająca papuga. A jeszcze inni tego słuchali. Po czymś takim drużyna już wie, że nic z tego nie będzie. Madsen najważniejszy we Włókniarzu - Tak pół żartem, pół serio można powiedzieć, że Madsen opanował Włókniarza i ja nie wiem, kto tam, jest ważniejszy i kto powinien reprezentować klub. To jest oczywiście żart, ale i też problem dla klubu. Prezes chce być dobry dla wszystkich, ale nie wypracował standardów, jakie obowiązują w stosunkach wewnątrz klubowych między zawodnikami i między zarządem i zawodnikami. Bo jak Madsen z Michelsenem używają w towarzystwie słów, jakby byli na targu końskim, to ja czegoś nie rozumiem - dziwi się Cieślak. Prezes Michał Świącik stał z zawodnikami i tylko się przysłuchiwał, co Krzysztof Cegielski skomentował w Canal+, że klub wygląda tak, jakby nie miał szefa. Trener Lech Kędziora w rozmowie nie brał udziału. A najbardziej racjonalnie zachował się Maksym Drabik, który rzucił sugestię dotyczącą przygotowania toru i próbował zawrócić dyskusję ze złych torów. Jedno jest pewne, przy takich tarciach Włókniarz daleko nie zajedzie. Samce alfa, muszą się dogadać.