Marek Hućko ma bardzo bogate CV, jeśli chodzi o współpracę z zawodnikami. Przez lata pracował u Nickiego Pedersena czy Patryka Dudka. Znajdował się także u boku Bartosza Zmarzlika, kiedy ten sięgał po kolejne złoto mistrzostw świata. W niedzielę Hućko pojawił się w teamie Oskara Palucha. Efekt był natychmiastowy. Hućko pomaga Paluchowi, ważny sygnał dla Stali Gorzów Dla Palucha sezon rozpoczął się bardzo udanie. Następnie przyszła jednak seria trudnych wyjazdów do Częstochowy, Wrocławia i Grudziądza, kiedy złapał wyraźną zadyszkę. Przełamanie nastąpiło dopiero, gdy Stal po długiej przerwie wróciła na domowy tor, a w boksie Palucha pojawił się wspomniany Hućko. Drużyna z Gorzowa wygrała 50:40 z rozpędzonym GKM-em, a 13 punktów, czyli najwięcej w całym zespole, zdobył 19-letni junior. Dla Stali to może być lek na całe zło. Drużyna jest zbudowana w taki sposób, że ich los w dużej mierze zależy od postawy młodzieżowca. To zwycięstwo było im niezwykle potrzebne. Szczególnie po blamażu, jakiego doświadczono tydzień wcześniej w Grudziądzu. Nie tylko dobry występ Palucha, ale również Oskara Fajfera napawa dużym optymizmem. Stal realnie ma przecież jeszcze do zdobycia około 7 punktów przed końcem rundy zasadniczej. Hućko miał pomóc Trześniewskiemu, nagle kontakt się urwał Martwić mogą się natomiast w Rybniku. INNPRO ROW stracił właśnie wypożyczonego z Leszna Maksyma Borowiaka. Teraz beniaminek jest skazany na duet Trześniewski-Tkocz. Co potrafi ta para mogliśmy ujrzeć w ostatnim spotkaniu przeciwko Falubazowi. Borowiak nie był na ich tle dużo lepszy, ale dawał nadzieję na coś więcej. ROW może żałować tego, że nagle przed rozpoczęciem rozgrywek ich kontakt z Hućko się urwał. Ten miał pomóc Trześniewskiemu, bo 20-latek zatrzymał się rozwoju. Największym problemem jest brak znajomości sprzętu. Trześniewskiemu przydałby się ktoś taki jak Hućko czy Sajdak, który pracuje u Patryka Dudka. Zamiast tego doradza mu ojciec, który siłą rzeczy nie ma tak szerokiej wiedzy i doświadczenia. ROW może przez to spaść z Ekstraligi Jak łatwo jeden niuans potrafi wywrócić układ sił do góry nogami, mogliśmy się przekonać w ubiegłym roku. Wystarczyło, że Adrian Gomólski — który przez praktycznie cały sezon współpracował z Olivierem Buszkiewiczem w Bydgoszczy — tuż przed finałowym dwumeczem przeszedł do obozu Pawła Trześniewskiego. W efekcie to Trześniewski zdobył w finale 7 punktów, a Buszkiewicz tylko 1. ROW dzięki temu awansował do Ekstraligi, a faworyzowana Polonia musiała obejść się smakiem. Teraz podobna historia może dotyczyć Palucha i Trześniewskiego. Tym bardziej, że Stal i ROW to na dziś dwie najsłabsze drużyny w PGE Ekstralidze. Bardzo możliwe, że obie spotkają się w meczu o siódme miejsce fazy play-down. Wtedy punkty młodzieżowców będą niezbędne. A Trześniewski rok temu już pokazał, że jeśli jest dopasowany, to jest w stanie pokonać każdego.