Partner merytoryczny: Eleven Sports

Klęska gwiazdy, widoczny regres. Głośny transfer przeszedł mu koło nosa

Krono-Plast Włókniarz dwa lata temu kontraktował Mikkela Michelsena jako jedną z największych gwiazd ligi. Nie dość, że pobyt w Częstochowie skończył się w jego wykonaniu sportową klęską, to w dodatku drastycznie ucierpiała wartość rynkowa Duńczyka. Koło nosa przeszedł mu transfer do najbogatszego klubu w PGE Ekstralidze z Wrocławia. Umowę ostatecznie podpisał w Toruniu, gdzie zespół ma już swój trzon, a Michelsen ma być tylko elementem układanki. Ponadto zyskali 30-latka po promocyjnej cenie. KS Apator liczy w tym przypadku tylko na jedno.

Nicki Pedersen i Mikkel Michelsen
Nicki Pedersen i Mikkel Michelsen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

 Dwa sezony zajęły Mikkelowi Michelsenowi, żeby drastycznie zmniejszyć swoje notowania, na które pracował niemalże cztery lata w Motorze Lublin. W latach 2019-2022 był gwiazdą PGE Ekstraligi i silnym punktem mistrzów Polski. Duńczyk skręcił w złą stronę od momentu transferu do Krono-Plast Włókniarza.

Niewypał transferowy, widać to gołym okiem

Michelsen w Częstochowie to był hit okna transferowego. Większą wagę w tamtym momencie miały tylko przenosiny Bartosza Zmarzlika do Lublina. Pod Jasną Górą wiele sobie obiecywali po 30-latku, który z roku na rok notował progres. Prezes Michał Świącik wydał ogromne pieniądze, lecz wszystko poszło na marne.

Bardzo mocny skład na czele z Michelsenem poniósł sromotną klęskę. Najpierw przegrano brązowy medal, a w kolejnym sezonie o włos nie spadli z ligi. I jednym z głównym winowajców był właśnie mistrz Europy, który w barwach Włókniarza przez dwa lata zdobywał średnio 1,85 pkt/bieg. Regres widoczny jest gołym okiem, w Lublinie liczby były grubo powyżej dwóch punktów.

Barkom Każany Lwów - Asseco Resovia Rzeszów. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Polski klub szybko z niego zrezygnował

Szczególnie minione rozgrywki bardzo mocno wpłynęły na tę wartość. Wpłynęły również na nastroje we Wrocławiu, ponieważ Andrzej Rusko początkowo był skłonny wymienić Taia Woffindena właśnie na Mikkela. Szybko jednak wyleczył się z tego pomysłu. Michelsen zrzucał całą winę na sprzęt, kupował masę silników, lecz poprawy na dłuższą metę nie było.

Na domiar złego w powietrzu wciąż panowała negatywna atmosfera, naznaczona kilkoma konfliktami z Leonem Madsenem. W końcu bójka pomiędzy menadżerem Michelsena, a Madsenem przesądziła o kresie tego pierwszego w klubie. Ten moment błyskawicznie wykorzystano w Toruniu i dobito targu.

Spadek zarobków gwiazdy, podpisali go tylko po to

KS Apator zgarnął go po promocyjne cenie. Michelsen nie zarobi już miliona za podpis, w Toruniu takie stawki, a nawet wyższe zarezerwowane są dla liderów - Emila Sajfutdinowa, Roberta Lamberta i Patryka Dudka. Duńczyk ma być tylko elementem układanki, solidnym wzmocnieniem w miejsce Pawła Przedpełskiego.

Tak naprawdę utrzymanie dyspozycji z tegorocznych zmagań, to już byłaby wartość dodana dla torunian. Sam zawodnik ma jednak dużo większy potencjał, co tylko pozytywnie może wpłynąć na końcową pozycję drużyny. Tajemnicą poliszynela jest, że klub z Torunia wierzy w udział w finale i tam chce utrzeć nosa faworytowi z Lublina. Trzeci z rzędu brąz nie będzie już tak samo smakował.

Mikkel Michelsen podczas Grand Prix Łotwy/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Mikkel Michelsen/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Lech Kędziora wraz z Mikkelem Michelsenem oraz Marcinem Momotem/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem