Powiecie, że jestem głupi, a w najlepszym razie naiwny. Jednak ja naprawdę uwierzyłem w to, że Tai Woffinden nie cierpi Leona Madsena. Już sobie ostrzyłem zęby na ich walkę, bo jak dwóch śmiertelnych wrogów staje naprzeciwko siebie, to można być pewnym, że polecą iskry. Oczami wyobraźni już widziałem te ciosy zadawane przez Woffindena, słyszałem tę szermierkę słowną i kolejne niewybredne epitety pod adresem Madsena. I wtedy ktoś zrobił: puk, puk, ale to wszystko jest tylko na niby. Kiedy Madsen prosił o zgodę, to Woffinden stał obok i śmiał się Kiedy Madsen prosił o zgodę na walkę prezesa Włókniarza Częstochowa Michała Świącika, to Woffinden stał obok niego. Obaj mówiąc o bijatyce, śmiali się i żartowali. Ubaw mieli po pachy, a przed oczami latały im cyferki. Zyski liczyli w setkach tysięcy euro. Otoczka, to całe okładanie się w mediach, miało sprawić, że kibice nie zawiodą, że sięgną po karty, bliki, czy co tam jeszcze i zapłacą, bo niby skąd mają wiedzieć, że ci dwaj są dobrymi kolegami, którzy zwyczajnie chcą wkręcić publikę. Jeden z częstochowskich działaczy powiedział mi, że bliski jego sercu Marcin Najman, a jest on wybitnym specem od robienia szumu wokół siebie, mógłby się czegoś od Woffindena i Madsena nauczyć. Panowie żużlowcy w podgrzewaniu atmosfery poszli bowiem bardzo, ale to bardzo daleko. Odrobili lekcję. Wiedzieli, że jak wejdą do klatki, klepiąc się po plecach, to pies z kulawą nogą się tym nie zainteresuje. Jeśli jednak do klatki wejdą jako śmiertelni wrogowie, to wielu kibiców będzie chciało to zobaczyć. Jak to było z tym pobiciem Madsena 8 lat temu Przyznam, że Woffinden sprytnie to wszystko rozgrywa. Ta jego narracja się spina. Naprawdę umiejętnie podgrzewa atmosferę, mówiąc, że on wszystko załatwił, a "koleś" (czytaj Madsen) się teraz wycofuje. A jak "koleś" odwraca się na pięcie, to przypominanie mu, że już raz oberwał i dorzucanie pieprzu w postaci mocnych słów jest jak najbardziej zasadne. Raz jeszcze przypominam jednak, że to tylko gra, w której prawda miesza się z fałszem. Prawdą jest to, że panowie chcą walczyć, cała reszta to mistyfikacja. Łącznie z opowieścią, jakoby Woffinden pobił kiedyś Madsena. Zawodnicy faktycznie mieli spięcie i Anglik wyrwał bezpiecznik z motocykla Madsena. Duńczyk zaraz po zdarzeniu relacjonował je ze szczegółami. I przyznał, że dostał cios w żołądek, ale uderzył go mechanik Taia. No tak, ale wtedy jeszcze żużlowcy nie wiedzieli, że będą chcieli walczyć. Gdyby wiedzieli, to pewnie cios w żołądek zostałby zadany przez Woffindena, albo raczej "małą dziewczynkę z kręconymi włosami". Tak wówczas Madsen nazwał Woffindena. Przypominamy na wypadek, gdyby paliwo się skończyło. A jeszcze trzeba będzie trochę nad walką popracować, bo prezes Włókniarza nie chce dać Madsenowi zgody. Tak, to on, a nie ten "koleś", jest problemem. Ciekawe, co będzie, jak już prezes Włókniarza da zgodę. Czy ktoś to jeszcze kupi? Zobacz również Zuchwała kradzież pod sklepem w Krakowie. Akcja jak z filmu, ale wydarzyła się naprawdę