PZM wycofał się z maksymalnych stawek za punkt i podpis. Mylił się jednak ten, kto myślał, że szara strefa i płacenia pod stołem znikną całkowicie. Dla niektórzy żużlowców nic się nie zmieniło Znaleźli się zawodnicy, dla których nic się nie zmieniło. Oni wierzą działaczom, gdy ci mówią im, że maksymalne stawki nadal są, a jeśli chcą zarobić więcej, to tylko w ramach dodatkowej umowy. Na papierze wszystko się zgadza. Problem w tym, że te dodatkowe umowy nie są objęte procesem licencyjnym. To jest ta szara strefa, która ludzi w związku nie interesuje. To są umowy, które żużlowiec podpisuje na własne ryzyko. Jak nie zostanie ona zrealizowana, to zawodnik zostanie z mniejszym przychodem, ale klub nie ucierpi. O tych zawodnikach, których działacze zrobili w balona, usłyszymy najpewniej za rok. Wystarczy, że ktoś nie rozliczy się z dodatków i będzie głośno. Wtedy będziemy tym wykiwanym żużlowcom współczuć, ale nic ponadto. Mówią, że nieznajomość prawa szkodzi. W tym przypadku jest, będzie podobnie. Działacze żużlowych klubów już łapią się za głowę A ryzyko, że żużlowcy nie zostaną na koniec sezonu 2023 rozliczeni, jest bardzo dużo. Od związkowych działaczy słyszymy, że już teraz prezesi w klubach zastanawiają się, jak oni rozliczą wszystko to, do czego się zobowiązali. Jak budowali skład, to nie myśleli, że może braknąć. Teraz łapią się za kieszeń, bo właśnie przypomniało im się, że mamy inflację, że ceny energii wzrosną, że będzie drożej. Swoją drogą to te umowy sponsorskie są w żużlu tak mocno zakorzenione, że niektórzy mogę nie dostrzegać tej cienkiej granicy między reklamą i dodatkiem do kontraktu. Klub mówi dam ci 700 tysięcy za podpis, ale pół miliona będzie z klubu, bo taki jest limit, a 200 dorzuci sponsor. I są tacy, którzy to kupują. Każdy klub ma takiego swojego sponsora na podorędziu, który dodaje zawodnikowi od 100 do 200 tysięcy złotych i nikogo to nie dziwi. Żużlowcy powinni jednak uważniej przejrzeć swoje kontrakty i sprawdzić, czy te 600, 700 czy 800 tysięcy za podpis, to kwota w całości gwarantowana przez klub, a te 100, 200 jest wyłącznie dodatkiem do tej umowy, a nie jej integralną częścią spisaną tak, by PZM i Zespół ds. Licencji dla Klubów nie mogli jej podciągnąć pod proces licencyjny. Czytaj także: Napisali na nich skargę do związku. Wylecą za taki dług?