W Bydgoszczy liczą w końcu na menedżera z prawdziwego zdarzenia, bo takowego w klubie nie było od wielu lat. Niektórzy wierzyli w Lecha Kędziorę, który potrafił niegdyś z przeciętnego Włókniarza Częstochowa uczynić zespół groźny dla każdego. Przede wszystkim potrafił przygotować świetny tor, który był bezsprzecznym atutem miejscowych. W Polonii jednak się nie sprawdził. Jeszcze gorzej wypadł jednak Krzysztof Kanclerz, syn prezesa. To do niego w większości kibice mieli pretensje, zarzucając niekompetencję, brak wiedzy i bojaźliwość. Dali to do zrozumienia choćby transparentami na meczach. Prezes Polonii zrozumiał, że bez dobrego menedżera z doświadczeniem zawodniczym trudno będzie o jakieś sukcesy, czytaj: awans do PGE Ekstraligi, na który w Bydgoszczy czekają od dawna. W związku z tym sięgnął po Tomasza Bajerskiego. Gdyby sytuacja miała miejsce 20 lat temu, z pewnością spotkałoby się to z wieloma protestami kibiców. Ale czasy się zmieniły. Teraz te animozje już odchodzą w niepamięć i Bajerski z pewnością w Bydgoszczy będzie traktowany jak "swój", zwłaszcza jeśli wynik sportowy będzie się zgadzał. Było ich wielu, ale dwa nazwiska ruszyły kibiców najbardziej Jacek Krzyżaniak, Andy Smith, Mirosław Kowalik, Robert Kościecha, Tomasz Chrzanowski, Piotr Protasiewicz, Andreas Jonsson, Robert Sawina, Dawid Krzyżanowski czy Oskar Ajtner-Gollob - to przykładowe nazwiska tych, którzy jeździli zarówno w Toruniu, jak i Bydgoszczy. Ich zmiany klubów raczej nie wywoływały nerwowości u kibiców, choć oczywiście na trybunach pojawiały się gwizdy. Były jeszcze dwa transfery, o których celowo wyżej nie wspomnieliśmy, bo uznaliśmy że należy im się osobny akapit. Akurat ci zawodnicy zamianą lokalnych rywali zrobili wielkie zamieszanie. Gdy w 2013 roku kevlar Unibaksu Toruń przywdział Tomasz Gollob, kibice Polonii nie mogli na to patrzeć. To ich kłuło w oczy, było widokiem wręcz smutnym. Wielu do dziś uważa, że nic gorszego klubowi nigdy się nie przytrafiło. Gollob w Unibaksie nie jeździł jednak długo i był to już moment jego powolnego schodzenia ze sceny żużlowej, co zresztą było widać po wynikach. Przed sezonem 2022 do Polonii zaś dołączył Adrian Miedziński. Część bydgoskich kibiców była bardzo przeciwna temu transferowi. Odwracali się, gdy jechał w biegu, nawet jeśli wygrywał. Ostatecznie większość zmieniła do niego stosunek, bo jakby nie patrzeć, oddał kawał zdrowia za klub. W sierpniu tamtego roku podczas meczu w Zielonej Górze miał straszny upadek, po którym rokowania były fatalne. Wrócił do żużla, ale nie jest już sobą na torze.