Zacznijmy jednak od innego początku - początku dyscypliny. Żużel nie od razu był żużlem. Bardzo popularna dziś w Polsce dyscyplina jest de facto wynikiem ewolucji dirt tracku, czyli wyścigów na owalnych, zamkniętych torach na nawierzchniach szutrowych. Jak podaje Wikipedia, pierwsze zawody odbywały się w Stanach Zjednoczonych jeszcze przed I wojną światową. W latach 20. i 30. ubiegłego stulecia, ta forma rozrywki stała się popularna choćby w Australii, czy Wielkiej Brytanii, skąd przywędrowała do Polski. Formalnie, żużel w Polsce pojawił się 12 października 1930 roku. Tego dnia, w Mysłowicach, odbył się mecz Polska - Niemcy. Zawody rozegrano na pierwszym torze żużlowym w Polsce - w tamtym momencie jedynym obiekcie, który został stworzony z myślą o tej dyscyplinie. I to właśnie z tego powodu, pomimo informacji o zawodach rozgrywanych nawet 27 lat wcześniej (w 1903 roku Warszawskie Towarzystwo Cyklistów miało zorganizować zawody "żużlowe" na obiekcie przeznaczonym do wyścigów kolarskich), to właśnie mecz w Mysłowicach uznaje się za pierwsze zawody żużlowe odbyte na terenie naszego kraju. Żużel zyskał na popularności. Zawitał też do Gniezna Rosnące zainteresowanie wyścigami na motocyklach nie pozostało bez echa w pierwszej stolicy Polski. Za sprawą Gnieźnieńskiego Klubu Cyklistów i Motorzystów również mieszkańcy Gniezna wsiadali na jednoślady i rywalizowali w zawodach. Pierwsze wzmianki o uprawianiu sportów motocyklowych w tym mieście pojawiły się w prasie w 1929 roku. Żużel w kolejnych latach zyskiwał na popularności, jednak na przeszkodzie rozwijającej się dyscyplinie stanęła wojna, która wybuchła w 1939 roku. W jej trakcie nie odbywały się zawody, a ich powrót nie nastąpił od razu po zakończeniu, m.in. ze względu na to, że sporty motorowe należą do tych najdroższych w uprawianiu. Powrót do rywalizacji Pierwsze powojenne wzmianki o żużlu w prasie poznańskiej pochodzą z 1947 roku, gdy odbyło się w Poznaniu kilka zawodów. 13 kwietnia, w trakcie imprezy zorganizowanej przez poznański KS Lechia, miał nastąpić pierwszy start zawodników reprezentujących gnieźnieński ośrodek. Wśród nich był Henryk Cieślewicz - uznany już wówczas żużlowiec, który regularnie startował w zawodach ogólnokrajowych, rywalizując m.in. z legendarnym Alfredem Smoczykiem. Choć za moment, w którym Gniezno pojawiło się na żużlowej mapie Polski, uznaje się 1952 rok, to wydaje się, że bardziej zasadne byłoby celebrowanie roku 1948. To właśnie wtedy zawiązało się pierwsze gnieźnieńskie zrzeszenie skupiające żużlowców. Istniejący już wówczas klub Spójnia Gniezno, zrzeszający hokeistów na trawie, otworzył się na żużel i zawiązano sekcję motorową. Ciekawe jest to, że aby zdobyć fundusze na działalność sportową, zakupiono trzy motocykle oraz dwa samochody, które umożliwiły prowadzenie klubowi szkołę jazdy. Ten rok był przełomowy nie tylko dlatego, że gnieźnieński ośrodek pojawił się formalnie na żużlowej mapie kraju, ale również, czy może przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy w historii, w pierwszej stolicy Polski, odbył się turniej żużlowy. 29 sierpnia 1948 roku, na stadionie przy ul. Wrzesińskiej, komplet publiczności oklaskiwał zwycięstwo Motoklubu Rawicz. Reprezentanci miejscowych zajęli trzecie miejsce. Ciekawostką jest fakt, że zawodnicy otrzymywali wtedy za punkt... 30 złotych, a dieta żużlowca wynosiła... 20 złotych. Żużel współczesny i lat 50.? Nie do porównania! W kolejnych latach żużlowcy z Gniezna występowali pod różnymi szyldami. Była Unia Gniezno, była też typowa dla tamtych czasów Gwardia. Odnotowano też Związkowca Gniezno oraz Metalowca. Tak częste zmiany miały być spowodowane tym, że poszczególne piony zrzeszeniowe, jako organizatorzy imprez, nazywali zespół imieniem swojej firmy, ponieważ gnieźnieńska sekcja nie miała oficjalnej nazwy. Godzono się na to, ponieważ to organizatorzy pokrywali koszty związane z udziałem zawodach. Można pokusić się o stwierdzenie, że była to wczesna, czy nawet prymitywna forma sponsoringu tytularnego. Dla kibiców, którzy znają jedynie żużel w wydaniu współczesnym, szokujące może być to, jak niegdyś działały kluby, czy właściwie sekcje żużlowe wielosekcyjnych klubów. Spójnia Gniezno rozpoczęła działalność z niczym - nie posiadając ani sprzętu, ani funduszy, ani, jak mówią za wielką wodą, know-how. Pomimo tego nie załamano rąk. Udało się zdobyć sprzęt, wyszkolić zawodników i brać udział w zawodach o mistrzostwo okręgowej ligi żużlowej. Ciekawie wyglądała też strona organizacyjna. Na mecze i turnieje motocykle przewożono wagonami bagażowymi. Po przyjeździe do miasta, w którym miały odbyć się zawody, żużlowcy wraz z ekwipunkiem byli odbierani przez samochody ciężarowe. Problem pojawiał się po wygranych meczach wyjazdowych. Jak wspominali byli zawodnicy, czasem zdarzało się nie zastać wspomnianych samochodów i trzeba było prowadzić motocykle na dworzec PKP. Zrealizowali myśl Ireneusza Nawrockiego, otwierając szkołę jazdy Kilka lat temu w polskim żużlu pojawił się Ireneusz Nawrocki. Biznesmen przejął rzeszowską drużynę i obiecywał sympatykom tego zespołu gruszki na wierzbie, choć kupował klub spadający do 2. Ligi Żużlowej z niemałymi długami. Jednym z pomysłów Nawrockiego na poprawę sytuacji Stali, za który zresztą zebrał sporo pochwał, było przekształcenie klubu żużlowego w prężnie działającą firmę, przynoszącą zysk. Miało się to odbywać w ten sposób, że klub miał nie ograniczać się do działalności sportowej, ale też, np. mieć myjnię samochodową, czy sprzedawać perfumy o aromacie marihuany. Okazuje się, że w Gnieźnie takie pomysły mieli niemal 70 lat wcześniej! Choć w pierwszych latach działalności sekcji często pojawiały się informacje o problemach finansowych klubu, to wydaje się, że biznesplan działaczy wypalił. W sprawozdaniach z działalności Spójni Gniezno miały się znaleźć informacje o tym, że sekcja żużlowa jako jedyna zakończyła sezon z dodatnim wynikiem finansowym. Wszystko dlatego, że dobrze prosperował poboczny interes firmy, czyli szkoła jazdy. Na gnieźnieńskich ulicach można było spotkać samochody z napisem "ZKS Spójnia - Nauka jazdy sekcja motorowa". Innowacyjne myślenie i wysiłki działaczy zostały docenione, bo sekcja otrzymała dyplom uznania z Polskiego Związku Motorowego. Start Startu Gniezno Żużel zyskiwał w Gnieźnie na popularności. Najlepiej świadczy o tym fakt, że na jednych z zawodów frekwencja wyniosła aż 5 tysięcy widzów. Nigdy wcześniej żadna impreza sportowa nie zgromadziła w grodzie Lecha aż tylu kibiców na trybunach. Pomimo tego Spójnia borykała się z poważnymi problemami - brakami w budżecie, brakiem toru żużlowego z prawdziwego zdarzenia, czy zakazem jazdy na istniejącej bieżni lekkoatletycznej. Nie można było uzyskać środków na bieżącą działalność. Kierownictwo sekcji próbowało ratować ją na Prezydium Rady Okręgowej, ale bezskutecznie. W lipcu 1953 roku poinformowano, że z powodu braku wystarczających zasobów finansowych, sekcja Spójni zostaje przekazana Zrzeszeniu Sportowemu Start, czyli organizacji powstałej rok wcześniej, "działającej na rzecz spółdzielczości pracy". Klub, podobnie jak Spójnia, był wielosekcyjny - poza żużlem, działał też w hokeju na trawie, w piłce ręcznej, a nawet w piłce nożnej. Po wakacyjnym przejęciu, 10 października 1953 roku, zawodnicy sekcji żużlowej Zrzeszenia Sportowego Start po raz pierwszy wystąpili w oficjalnych zawodach jako Spółdzielczo-Rzemieślniczy Klub Sportowy Start Gniezno. Mając świadomość problemów swoich poprzedników, "startowcy" od razu zaczęli myśleć o budowie toru żużlowego z prawdziwego zdarzenia, a wstępne prace zostały wykonane już na początku kolejnego roku. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę, bo z krótką przerwą, żużel w Gnieźnie istnieje do dziś. Źródła: - https://www.zuzelend.com/i,102,historia-zuzla-w-polsce - https://en.wikipedia.org/wiki/Dirt_track_racing - "Historia gnieźnieńskiego żużla" - Jarosław Trąpczyński - 60 lat (1953-2013) hokeja na trawie w Klubie Sportowym Start Gniezno