Zmarzlik jest z rocznika 1995, a Pawlicki 1994. W lidze rozpoczęli jazdę jednak dopiero od sezonu 2011, bo Pawlicki 16. urodziny obchodził pod koniec listopada, a w tym okresie nie ma już żużla i nie mógł zadebiutować w lidze. Co ciekawe, w samej PGE Ekstralidze zadebiutował nawet rok później od Zmarzlika, bo sezon 2011 razem z bratem spędził w drugoligowej Polonii Piła. Obaj błyskawicznie stali się czołowymi juniorami i coraz mocniejszymi punktami swoich drużyn. Eksperci mieli wątpliwości, kto w tym sporcie zajdzie dalej. Trener debiutant będzie miał kłopoty? Ten transfer może go uratować Dominacja Zmarzlika, a u Pawlickiego zjazd Zmarzlik w latach 2015-2023 aż sześciokrotnie był najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. Jest dominatorem nie tylko na krajowym podwórku, ale i na świecie (cztery mistrzostwa świata w ciągu pięciu lat mówią wszystko). A Pawlicki? Obaj startowali z tego samego pułapu, ale kiedy Zmarzlik zaczął od wszystkich uciekać, to drugi z Polaków zaczął pikować w pół. Od sezonu 2015 ani razu nie był w TOP10 całej ligi. Ostatnie trzy lata to miejsce tylko w trzeciej dziesiątce.Jeszcze do niedawna Pawlickiemu zarzucono, że nie chce za wszelką cenę wrócić do cyklu Grand Prix, że zadowala się dobrą jazdą w polskiej lidze i sukcesami Fogo Unii. Rola lokalnej gwiazdy miała mu wystarczać. Teraz nie ma już nic. Z lidera stał się drugą linią, w Lesznie już nie jeździ, odszedł jak już Unia spadła z tronu. Rozpoczęła się tułaczka po kraju. Cele Pawlickiego w Enea Falubazie Zielona Góra Była Betard Sparta, w 2024 roku będzie beniaminek Enea Falubaz Zielona Góra. Właśnie jedna wypowiedź młodszego z braci dla klubowych mediów zielonogórskiego klubu zwróciła naszą uwagę. Pawlicki zapytany o cel, odpowiedział krótko: - Na pewno są one ambitne i ja zawsze mierzę wysoko. Szczere wyznanie zawodnika. "Niektórzy odwrócili się ode mnie plecami" W tych słowach zabrakło sprecyzowanego celu. Słowa to oczywiście tylko słowa, ważniejsza jest postawa na torze, ale nawet początkujący juniorzy nie boją się głośno mówić, że jazda w Grand Prix i zdobycie mistrzostwa świata jest ich marzeniem. Kiedyś Pawlicki był taki sam - mega ambitny i przebojowy na torze. W ostatnich latach, jakby trochę się wycofywał i zadowalał niezłą postawą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie tak wyobrażaliśmy sobie rozwój jego talentu, bo talent miał i nadal ma. Do drugiego celu Polaka już nie można się przyczepić. Mówił, że przede wszystkim chciałby cało i zdrowo przejechać cały sezon. O zdrowiu wspominają wszyscy, w tym najlepsi zawodnicy na świecie. Z ust Pawlickiego takie zdanie wcale nie dziwi. Żużlowiec w poprzednich sezonach leczył kontuzje, które nie pozwalały mu rozwinąć skrzydeł. Tutaj na sam koniec jeszcze raz wracamy do Zmarzlika - mistrz przez całą karierę nie miał żadnego poważnego urazu. W żużlu - oprócz talentu i tytanicznej pracy - trzeba mieć też szczęście i twarde kości.