Po raz kolejny przekonaliśmy się, że finałami jednodniowymi często rządzą oddzielne reguły. Chcieliśmy napisać, że rządzi przypadek, ale byłoby to dla Nilssona zdecydowanie krzywdzące. Awans wywalczył na torze, w sportowej walce i był w Glasgow po prostu najlepszy. Nie zmienia to jednak faktu, że żużlowiec o bardzo przeciętnej średniej w eWinner 1. Lidze jest mocno zagrożony powtórką z tegorocznych występów Pawła Przedpełskiego. Nilsson to 32-latek, o którym od dawna mówi się jako o zawodniku z potencjałem. Złośliwi powiedzą, że rzeczywiście go ma, ale jakoś do tej pory niespecjalnie potwierdził to na torze. Jeśli faktycznie gotów jest do rywalizacji z najlepszymi na świecie, za rok będzie miał świetną okazję, by wszystkich o tym przekonać. W cyklu już jeździł, ale nigdy jako stały uczestnik. Za rok pojedzie w każdym turnieju. Kibice wiedzą już, kto będzie ostatni Awansem Nilssona nie są zbyt zachwyceni kibice, którzy liczyli na któregoś z młodych wilczków, a najlepiej któregoś z Polaków. - Gratuluję Kimowi, no był najlepszy. Ale powiedzmy sobie szczerze. Gość ze średnią 1,5 w 1. Lidze ma zwojować coś w Grand Prix? Nie wiem, jak naiwnym trzeba być, żeby w takie coś uwierzyć. Jeśli jeden raz uda mu się awansować do półfinału, to będzie wielki sukces. 15. miejsce moim zdaniem już znamy - pisze pan Jakub z Gorzowa. - Nie oszukujmy się, to nie jest zawodnik na Grand Prix. Awansować umie wielu, ale jeździć tam już niewielu. To będzie kolejny Przedpełski, Pawlicki, Cook czy Berntzon. Nie widzę innej opcji - dodał pan Mateusz z Gdańska. Generalnie większość komentarzy jest w takim tonie, nie tylko wśród kibiców, ale także dziennikarzy. A Nilssonowi pozostaje udowodnić, że ci wszyscy pesymiści po prostu się mylą. Przed tym żużlowcem wielkie wyzwanie. Nigdy jeszcze nie musiał łączyć występów ligowych z batalią w Grand Prix. Na wielu torach z cyklu mógł też po prostu nie jeździć. Ciekawe też, czy awans Nilssona spowoduje większe zainteresowanie tym zawodnikiem w najbliższych okienkach transferowych.