Mecze między drużynami z Grudziądza i Torunia zawsze generują emocje w kręgach kibicowskich. W niedzielę przez całe zawody fani wymieniali się "uprzejmościami". Po dwunastym wyścigu doszło jednak do przerwy i scen, które nigdy nie powinny się wydarzyć. Musiała interweniować ochrona, bo kibice gości wszczęli awanturę. W ruch poszedł nawet gaz łzawiący.Sytuacja się uspokoiła, ale tylko na chwilę. Po upływie kilku minut na torze zaczęły lądować wyrwane krzesełka (wszystkie z sektora gości). Kibice gospodarzy i gości następnie zaczęli rzucać w swoim kierunku butelki z wodą i kubki. W tym samym czasie trwała przerwa spowodowana awarią maszyny startowej. Teraz sektor gości w niektórych miejscach przypomina ruinę. Klub z Grudziądza w mediach społecznościowych zamieścił zdjęcia. - Taki "porządek" zostawili po sobie fani Apatora Toruń - czytamy w poście. GKM szacuje straty. Co zrobi Ekstraliga? Zadzwoniliśmy do klubu z pytaniem, ile wyniosą straty. - Kibice gości powyrywali i połamali część krzesełek. Jest jeszcze kwestia pogiętego ogrodzenia. W tej chwili szacujemy straty. Wstępnie mówi się, że będzie to kilkanaście tysięcy złotych - komentuje w rozmowie z Interią Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej w GKM-ie.Rola grudziądzkiego klubu oczywiście na tym się nie kończy. Działacz zdradził nam, jakie będą następne ruchy. - Wszystkie dokumenty zostaną w całości przekazane Ekstralidze. Od meczu minęły dopiero dwa pełne dni. Poczekajmy, zobaczymy, co zadecyduje Ekstraliga - dodaje Cichoracki.To nie pierwszy raz, kiedy kibice z Torunia niszczą grudziądzki stadion. Zdarzały się już zniszczenia, ale nigdy nie były tak poważne, a co za tym idzie - straty wcześniej były dużo mniejsze.Przypomnijmy, że mecz zakończył się wygraną gospodarzy 50:40. GKM zdobył dwa punkty, a bonus pojechał do Torunia (na Motoarenie Apator wygrał 52:38).