ZOOleszcz GKM Grudziądz, to taka drużyna, która co sezon broni się przed spadkiem z PGE Ekstraligi. Teraz miało być inaczej. Po transferach Gleba Czugunowa, Maxa Fricke i Mateusza Szczepaniaka oraz załatwieniu polskiego obywatelstwa dla Rosjanina Wadima Tarasienki, GKM miał walczyć nie tylko o play-off. Po cichu liczono na czwórkę. Druga porażka sprawiła, że kibice ZOOleszcz GKM-u nie wytrzymali O ile inauguracja i remis (45:45) z Tauronem Włókniarzem został przyjęty spokojnie, o tyle domowa porażka z Fogo Unią Leszno (40:50), która jest uważana za jedną z najsłabszych w ekstraligowym zestawie, wywołała burzę. To już druga przegrana z rzędu. - Ile razy będziemy jeszcze klepali po plecach - pytali kibice zawodników GKM-u, którzy po meczu wyszli do nich i stali w bezpiecznej odległości na torze. - Albo będzie jakaś dyscyplina i będzie robione coś, co jest ustalone na treningu, albo zmiana trenera i zaczniemy wygrywać. Albo ligę niżej i tam będziemy wygrywać - wrzeszczeli wściekli fani, bo choć sezon dopiero się zaczyna, to GKM już jest w nieciekawym położeniu. - Pierwsza liga, pierwsza liga GKM - takie okrzyki żegnały żużlowców. Padały też pytania: - Co wy robicie, GKM co wy robicie. Żużlowcy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz nie mają nic na swoją obronę Żużlowcy nie odpowiadali, bo też nic nie mieli na swoją obronę. Co się dzieje? Można jedynie spekulować. Na pewno GKM-owi nie służy nadwyżka zawodników. Teraz jest 6 seniorów do 5 miejsca w składzie, a za chwilę będzie ich siedmiu, bo Tarasienko dopiero teraz podpisze kontrakt i będzie mógł wskoczyć do składu. Normalnie nadwyżka powoduje komfort, ale w żużlu to raczej nie pomaga. Zawodnicy biją się na treningu o skład. Tam wyciągają najlepszy sprzęt. Cała para idzie w to, by wywalczyć miejsce. Na mecz wyjeżdżają totalnie wypompowani i bez sił.