Sezon 2023 dał mocno w kość Maksowi Fricke’owi. Australijczyk postawił na rewolucję i zamienił Enea Falubaz Zielona Góra na ZOOLeszcz GKM. W nowych barwach zawodnik długo szukał optymalnej formy. Zanim pojawiły się znakomite wyniki, nowy nabytek grudziądzan przejeździł kilkadziesiąt okrążeń na treningach. W dostrojeniu motocykli pomagał mu Ashley Holloway, czyli jeden z najlepszych tunerów świata. Ogromny wysiłek opłacił się, ponieważ 27-latek uplasował się tuż za czołową dziesiątką czołowych żużlowców rozgrywek i z nadzieją spogląda na przyszłoroczne zmagania. Do kolejnego sezonu Australijczyk jak na razie nie przygotowuje się na sto procent. Powodem jest wciąż niezaleczona kontuzja, której zawodnik nabawił się po upadku w Grand Prix Danii. Fricke chwilę po ostatnim wyścigu udał się do szpitala na prześwietlenie. Lekarze zdiagnozowali, że doszło do złamania kości łódeczkowatej prawej dłoni. Żużlowiec ZOOLeszcz GKM-u zacisnął jednak zęby i dopiero po zawodach kończących cykl w Toruniu poddał się leczeniu. Rekonwalescencja trwa do dziś. - Moja ręka przez kilka tygodni pozostanie w gipsie. Gdy tylko go zdejmiemy, rozpoczniemy fizjoterapię. Jesteśmy po sezonie. To dobry czas, żeby zaleczyć wszelkie kontuzje i odpowiednio przygotować się do nowego sezonu - przekazał Max Fricke w rozmowie z GKM TV. Australijczycy dadzą im wymarzone play-offy? Słowa te z przerażeniem wysłuchali przede wszystkim kibice noszący żółto-niebieskie szaliki. Zawodnik zapewnia jednak, że nie mają oni większych powodów do niepokoju. - Moim głównym celem na zimę jest odpoczynek i dojście do siebie. Minęło już kilka tygodni od operacji, kilka jeszcze pozostało. Jak tylko uporam się z kontuzją, to wracam do treningów. Wybieram się do Australii. Mam tam zaplanowanych kilka zawodów. Chcę ponownie wsiąść na motocykl i sprawdzić, czy wszystko "gra". Wówczas wrócę do Europy na końcowe przygotowania do sezonu - dodał. Podopieczni Roberta Kościechy w przyszłym roku chcą w końcu awansować do fazy play-off. Odkąd grudziądzanie znaleźli się w najwyższej klasie rozgrywkowej w 2015 roku, ta sztuka nie udała im się ani razu. W uszczęśliwieniu fanów pomogą między innymi rodacy Maksa Fricke’a. - Bardzo dużo jeździłem z Jasonem Doyle'em i Jaimonem Lidseyem. Razem reprezentowaliśmy nasz kraj choćby w Speedway of Nations. Myślę, że ta nasza znajomość wpłynie pozytywnie na atmosferę i morale zespołu. Powinniśmy mieć wszyscy dużo zabawy - zakończył 27-latek.