Co prawda piątkowe spotkanie pomiędzy Polonią Bydgoszcz a Cellfast Wilkami Krosno było dużo ciekawsze niż choćby niedzielne Kryterium Asów, to jednak prawie 20 złotych za test-mecz to grube przegięcie. Nie ma co się dziwić reakcjom kibiców, którzy już na same mecze wydają sporo pieniędzy, a tutaj za możliwość obejrzenia transmisji mieli zapłacić taką kwotę. Oburzonych było naprawdę dużo. Niektórzy pisali, że za chwilę będzie trzeba płacić za wejście na trening Polonii. Inna sprawa, że powoli takie ceny stają się normą w przypadku wielu wydarzeń sportowych. Obecnie nawet mecze 2. Ligi piłkarskiej potrafią kosztować kilkadziesiąt złotych za osobę. To już brzmi nieco absurdalnie, ale niektóre kluby z niższych lig cenią się bardziej niż te z PKO Ekstraklasy. Fakty są takie, że fan sportu mający rodzinę musi naprawdę dobrze finansowo żyć, by móc regularnie organizować wypady na mecze. Jeśli nie na takich możliwości, pozostają mu transmisje, które jak widać, też potrafią kosztować. Co z tym Szlauderbachem? To budzi niepokój Należy też powiedzieć słowo o sportowym aspekcie sparingu Polonii z Cellfast Wilkami Krosno. Generalnie niepokój fanów budzi postawa duńskich żużlowców, którzy wyglądają jakby jeszcze nie obudzili się z zimowego snu. Lyager i Bjerre jadą apatycznie, niezbyt ofensywnie i to nie daje powodów do optymizmu, bo przecież sezon rusza już za tydzień. Polonia na początek zmierzy się u siebie z Orłem Łódź, który ma w tym roku spore aspiracje. Problemem jest też raczej kiepska forma Szymona Szlauderbacha, tego o którego były w Bydgoszczy największe obawy. Nikt nie oczekiwał od niego zwycięstwa w Kryterium Asów, ale styl jazdy pozostawiał sporo do życzenia. W sparingu było lepiej, ale cztery punkty na własnym torze to też nie jest szczyt marzeń. Szlauderbach ma niecały tydzień, by coś zmienić. Niektórzy doradzają Polonii transfer, ale prezes Jerzy Kanclerz na razie nie chce o tym słyszeć. Być może niedługo zmieni zdanie.