Lawina krytyki spadła na żużlowców Moje Bermudy Stali Gorzów po przegranej z Motorem Lublin. Już nikt nie pamięta, że przed startem ligi tylko jeden zawodnik Stali był w formie. I akurat on w meczu z Motorem pojechał słabo. Bo 9+1 przy nazwisku Bartosz Zmarzlik, to nie jest dobry wynik. Psioczenie kibiców jest zrozumiałe, ale z drugiej strony, tak się wydaje, mecz z Motorem pokazał, że Stal może być w tym roku piekielnie mocna. Dlaczego? Bartosz Zmarzlik drugi raz tak słąbo już nie pojedzie Po pierwsze Zmarzlik. Tak słabo już nie pojedzie. Już raczej nie przegra na domowym torze trzech biegów z liderem rywali (w piątek dostał trzy razy po głowie od Mikkela Michelsena). Znając Zmarzlika w najbliższych dniach stanie na głowie, żeby dograć sprzętowe tematy i w kilka tygodni (a może dni) się z tym uwinie. W meczu z Motorem Zmarzlik za wszelką cenę starał się pokazać, że potrafi pomagać koledze z pary, że jeździ zespołowo, ale jak przekonuje mnie jeden z ekspertów, to raczej zmiana na chwilę. To jednak nie ma znaczenia. Stal bardziej potrzebuje kompletu punktów Zmarzlika, a mniej pokazywania palcem koledze, gdzie ma jechać. Po drugie Patrick Hansen. W sparingach były męczarnie, w pierwszym meczowym starcie brak szybkości, ale Hansen się rozkręcał. Walczył, starał się, to będzie niewątpliwie mocny punkt Stali na pozycji U-24. Z każdym meczem mocniejszy. Po trzecie Mateusz Bartkowiak. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale trójeczka przy nazwisku juniora daje nadzieję, że może dać Stali wiele dobrego. A jak w czerwcu dojdzie Oskar Paluch i pojedzie, choć 50 procent tego, co oczekują fani, to gorzowianie będą dysponowali mocnym duetem młodzieżowców. Wszystko wskazuje na to, że Stal Gorzów powalczy w tym roku o medale Po czwarte Szymon Woźniak. Zawsze wchodzi długo w sezon, więc to jego 6+2 można traktować, jako dobry prognostyk przed kolejnymi meczami. Po piąte Anders Thomsen. Nie zapominajmy, że jechał z kontuzją. Kto chciał, mógł zobaczyć, jak wyglądała dłoń Duńczyka przed meczem. Mimo to wygrał dwa biegi i pokazał się z dobrej strony. Martin Vaculik też nie był tym zagubionym zawodnikiem z finału MPPK. No dobrze, czasami był, ale już nie tak bardzo, jak przed startem ligi. Biorąc pod uwagę wszystkie te czynniki, nie sposób nie zauważyć, że Stal, o ile nie przyplączą się kontuzje, będzie w tym roku walczyła o medale.