NovyHotel Falubaz już sprzedał wszystkie bilety na derbowe spotkanie z ebut.pl Stalą Gorzów. Zielonogórzanie teraz zapraszają swoich kibiców już tylko przed telewizory, bo 15 tysięcy wejściówek rozeszło się w mgnieniu oka. W Zielonej Górze tęsknili za derbami Kibice w Zielonej Górze stęsknili się za derbami. Poprzednie oglądali 23 lipca 2021. W tamtym sezonie Falubaz jednak spadł z PGE Ekstraligi (wrócił do niej teraz), Stal w niej została, więc w 2022 i 2023 derbów nie było. Teraz wracają z przytupem, a Falubaz liczy zyski. Zielonogórzanie już dawno nie zarobili takiej kasy na jednym meczu. Według naszych obliczeń przychód ze spotkania ze Stalą przekroczył 900 tysięcy złotych. Kibiców nie odstraszyło to, że bilety na ten mecz są droższe niż na inne spotkania. Normalna wejściówka kosztuje 60 złotych, a taka na miejsce VIP 150 złotych. Ulgowe bilety są w cenie 60 i 50 złotych. Uśredniając ceny, łatwo policzyć, ile Falubaz zgarnął pieniędzy. Dość powiedzieć, że 900 tysięcy to kasa, za którą można podpisać roczny kontrakt z zawodnikiem pokroju Jarosława Hampela. Hampel jest ich nadzieją I właśnie Hampel jest tym, który ma poprowadzić Falubaz do wygranej ze Stalą. Albo, chociaż pomóc w nawiązaniu równorzędnej walki, bo jednak to gorzowianie są na papierze mocniejsi i są faworytem tej potyczki. Stal, to Martin Vaculik, Szymon Woźniak i Anders Thomsen. Falubaz takich gwiazd nie ma. Jednak bez względu na wszystko w ciemno można założyć, że w niedzielę Falubaz i Stal dopiszą kolejny ciekawy rozdział do historii derbów. Te drużyny jechały już przeciwko sobie 102 razy. Jedno ze spotkań, na początku lat 80-tych, odbyło się w Poznaniu, bo Stal nie miała wówczas do dyspozycji swojego stadionu. Akurat wtedy Falubaz wygrał. "Święta wojna". Nie kochają się, ale żyć bez siebie nie mogą Derby lubuskie przyciągają jednak nie tylko ze względu na to, co dzieje się na torze, ale i poza nim. Nie bez powodu o meczach Falubazu ze Stalą mówi się "święta wojna". Przez lata w Gorzowie i Zielonej Górze mówiło się, że sezon może nie wyjść, ale rywala zza miedzy trzeba pokonać. Największa wrogość między klubami była, gdy prezesami byli panowie Władysław Komarnicki i Robert Dowhan. Jedna z ich utarczek skończyła się nawet w sądzie. - Kiedyś mówiło się, że kto urodził się w Zielonej Górze, ten nienawiść do Stali wyssał z mlekiem matki - powiedział kiedyś Maciej Jaworek, były zawodnik Falubazu, więc trudno się dziwić, że prezesi nie pozostali na ten nastrój obojętni. O wiele ważniejsze jest jednak to, że choć kluby się nienawidzą, to żyć bez siebie nie mogą. W końcu Stal i Falubaz nieźle na sobie zarabiają. Czasem nawet i milion złotych. Zdarzało się, że bilety sprzedawały się w dwa dni. Teraz te czasy wróciły.