Bartosz Zmarzlik od lat zajmuje czołowe lokaty nie tylko na żużlowych torach, lecz również w rankingach sympatii i popularności. Choć zdarzały mu się pojedyncze scysje z kibicami wrogo nastawionymi do Moje Bermudy Stali Gorzów, to od kilku sezonów "król polskiego żużla" cieszy się niesłychaną miłością Polaków, także tych nieśledzących na co dzień jego torowych dokonań. W styczniu 2020 żużlowiec znalazł się na językach całego kraju po wygraniu plebiscytu na sportowca roku. Podczas odbierania nagrody prezentował przesadną wręcz skromność, do pokonanego Roberta Lewandowskiego zwracał się per pan. Miliony telewidzów zakochały się w tym miłym, lekko speszonym mistrzu bez pamięci. Tomasz Gollob nauczył go wszystkiego Zmarzlik był taki od zawsze. Najlepiej widać to w relacjach z Tomaszem Gollobem, jego poprzednikiem i największym mentorem. Kiedy przyszły gwiazdor miał 13 lat, bydgoszczanin wziął go pod swoje skrzydła i na tyle skutecznie nauczył żużlowego rzemiosła, że dzisiejszy kapitan Moje Bermudy Stali jeszcze przed trzydziestymi urodzinami spełnił wszystkie marzenia i odebrał swojemu nauczycielowi tytuł najlepszego Polaka w historii żużla. Mimo sukcesów odniesionych przez Zmarzlika, relacja obu polskich mistrzów świata nie uległa prawie żadnej zmianie. 27-latek wciąż nazywa Golloba "panem Tomkiem", dzwoni do niego po rady, zdarza im się nawet wymieniać SMS-y w przerwach pomiędzy wyścigami. Na każdym kroku podkreśla jak wielkim respektem darzy swojego mentora. Bartosz Zmarzlik kupił wózek Nowakowi i wygrał zawody dla Plecha Być może właśnie bliska więź z Tomaszem Gollobem powoduje ogromny szacunek Zmarzlika do dawnych legend. Przed kilkoma tygodniami mistrz świata odmienił życie gwiazdora Stali z lat siedemdziesiątych, a później trenera młodzieży - Bogusława Nowaka. Pierwszy szkoleniowiec mistrza od lat nie może chodzić. Zdrowie stracił podczas upadku w jednym z wyścigów. Jakiś czas temu przyznał, że marzy o nowoczesnym, elektrycznym, samojezdnym wózku inwalidzkim. Szybko zainicjowano zbiórkę pieniędzy, ale żużlowiec błyskawicznie wyręczył kibiców - wyłożył 20 tysięcy złotych i spełnił marzenie dawnego gwiazdora. Po ostatnim triumfie w IMME udowodnił, że pamięć o Plechu również jest dla niego bardzo ważna. Patron sobotnich zawodów był wychowankiem gorzowskiej Stali, najlepszym Polakiem przed pojawieniem się na torach Golloba. Zmarł przed dwoma laty, w wieku 67 lat. Mimo mroźnej pogody Zmarzlik długo pozował do pamiątkowych zdjęć przy replice motocykla gwiazdy lat siedemdziesiątych. - To dla mnie świetna sprawa, że udało mi się zwycięstwem upamiętnić tak ważnego dla mojej macierzystej drużyny zawodnika. Chciałbym mieć jak najwięcej takich okazji. Musimy pracować dalej, by jak najczęściej powtarzać takie chwile - mówił naszej redakcji wyraźnie rozpromieniony.