Fani Motoru, od samego awansu ich drużyny do Ekstraligi, wywołują w środowisku ogromne, niemal wyłącznie pozytywne, emocje. Co prawda ich pierwszy wyjazd w najwyższej klasie rozgrywkowej zakończył się lekkim skandalem, ale w Gorzowie doszło po prostu do chaosu organizacyjnego. Stowarzyszenie kibiców błędnie wypełniło wniosek, w wyniku czego organizator spotkania nie chciał zezwolić na wyeksponowanie w sektorze gości barw i bębna. Kibice w akcie protestu dopingowali swych ulubieńców sprzed bramy stadionu. Później problemów nie było już niemal żadnych. Kibice Motoru rzucali się na bilety na domowe spotkania tak łapczywie, że cała pula wejściówek rozchodziła się w kilka minut. Wiernie towarzyszyli drużynie również w meczach wyjazdowych. - Kibice z Lublina to jest doprawdy zjawisko. Coś czego, nie sposób opisać bez wcześniejszej wizyty na stadionie Motoru Lublin. Jak 29 lat działam przy Włókniarzu, a po stadionach w Polsce jeżdżę już od 35 lat, tak pierwszy raz widziałem tak pozytywną energię kibiców i przepiękne kibicowanie - chwalił swoich, bądź co bądź, rywali Michał Świącik, prezes Włókniarza. Rzeczywiście, kibice wybierający się na wyjazdowe spotkania do Lublina wracali do domów wniebowzięci. Podczas upałów w sektorze gości czekały na nich butelki z wodą, nigdy nie spotykali się też tam z żadnego rodzaju chamstwem. Atmosferze przy Alejach Zygmuntowskich bliżej niż do stadionów piłkarskich jest do trybun podczas spotkań siatkówki - doping jest głośny, żywiołowy, ale zawsze kulturalny i odnoszący się z szacunkiem do rywala. Motor Lublin i Ostrovia - iskrzy od lat W najnowszej historii lubelskiego ruchu kibicowskiego jest tylko jeden wyjątek od tej reguły - relacje z ostrowskimi kibicami, których klub awansował ostatnio do najwyższej klasy rozgrywkowej. Konflikt sięga czasów, gdy oba zespoły mierzyły się jeszcze w drugiej lidze. Pseudokibice z Ostrowa Wielkopolskiego ukradli wówczas lubelskiej dziewczynce flagę, na co kibice Motoru zareagowali agresją. Między miastami iskrzyło przez kolejne lata. Wielu wielkopolan bało się wręcz przyjeżdżać do Lublina, sektor gości świecił pustkami. Kibice Motoru do Ostrowa Wielkopolskiego wybierali się zaś bardzo chętnie. Niekiedy niezdrowe emocje brały górę, a z obu sektorów dopingujących sypały się wzajemne wyzwiska. Żużlowej Polsce pozostaje mieć nadzieję, że topór wojenny między kibicami został już dawno zakopany i żadne dziwne zachowania nie zniszczą świetnej reputacji kibiców Motoru.