- No ten film jest bardzo słaby - stwierdza Mateusz. - To już Furioza lepsza - dodaje Adrian i nic dziwnego, że film "Żużel" ma na Filmwebie ocenę 3,9, a recenzje ma fatalne. Film Żużel. Kto dał na to pieniądze? Na fanpage’u strony filmu Doroty Kędzierzawskiej nie zabrakło zachęty do obejrzenia filmu. - Już od jutra (tj. od soboty 22 stycznia) możecie obejrzeć film ... (tu nazwa stacji). Riposta ludzi, którzy już to widzieli, jest bezlitosna: - Możemy. Na szczęście nie musimy. Na tym kończę pastwienie się nad tym filmem. Przestrzegam tylko śmiałków, że oglądanie tego, to bolesne męki - pisze pan Jakub. - Kto dał pieniądze na to. Nazwać to filmem, to obraza dla tej dziedziny sztuki. Błagam, niech ten reżyser zakończy karierę - stwierdza Grzegorz. - W opisie filmu: dramat. Jedyne co się zgadza. Strasznie męczący, niemający nic wspólnego z tytułem. Nie dałem rady dobrnąć do końca. Pozytyw: cieszę się, że nie wybrałem się na niego do kina - zauważa Wojciech. Żużlowe środowisko też nie jest zachwycone obrazem Już po kinowych seansach na filmie Kędzierzawskiej nie zostawiono suchej nitki. Jeśli teraz widzowie piszą o "badziewiu", to wtedy określali produkcję stwierdzeniem: "gniot, jakich mało" i było to jedno z delikatniejszych określeń. W sumie czytając to wszystko trudno się dziwić, że film czekał kilka lat na premierę. Zresztą odbiór samego żużlowego środowiska też jest fatalny. Już po premierowym seansie w kinie dało się słyszeć, że to antyreklama czarnego sportu, na dokładkę z błędami takimi, jak wynik meczu, W pewnym momencie na ekranie miga rezultat spotkania, którego w żużlu być nie mogło ze względu na zasady punktacji, jakie są w tym sporcie. - Ludzi, którzy żużlem się nie interesują, ten film tylko odstraszy, zamiast wzbudzić ciekawość - czytamy na fanpage’u filmu.