Początki pracy Rafała Okoniewskiego w roli menedżera klubu żużlowego nie są łatwe. Były żużlowiec podjął rękawicę w Lesznie, obejmując Fogo Unię. Od początku było wiadomo, że leszczynianie będą tułać się po drugiej części tabeli. Niespodziewany remis z NovyHotel Falubazem Zielona Góra tylko skomplikował sytuację, a oliwy do ognia dolała kontuzja Janusza Kołodzieja, którą odniósł w spotkaniu z GKM-em Grudziądz. Kibice nie mogą tego przeżyć Zarówno duża część kibiców leszczyńskiego zespołu, jak i tych postronnych w Rafale Okoniewskim widzi winowajcę remisu z Falubazem Zielona Góra. Menedżer leszczyńskiego zespołu nie popisał się taktycznie, choć jak udało nam się ustalić - w robieniu rezerw duży udział mieli sami zawodnicy klubu. Kamery Canal+ Sport ukazały z kolei, jakoby leszczyński sztab szkoleniowy nie wiedział kto może pojechać w 14. biegu spotkania z GKM-em Grudziądz. Wideo odbiło się szerokim echem, a kibice nie wytrzymali wyśmiewali cały sztab szkoleniowy Unii. - To był wycinek z całości sytuacji, który nie oddawał w ogóle kontekstu - przekonuje nas czołowa armata leszczyńskiego zespołu, Andrzej Lebiediew i najprawdopodobniej taka jest prawda, co wynika z analizy materiału. Praca Okoniewskiego przyniesie skutek w przyszłości O ile Okoniewski musi nabrać jeszcze menedżerskiego obycia podczas meczów w parku maszyn, o tyle jego praca poza meczowa jest zauważona przez żużlowców Unii Leszno, którzy staną murem za menedżerem. Efekty pracy szkoleniowca mają być widoczne w niedalekiej przyszłości. - Rafał Okoniewski wykonuje świetną pracę. Nie mam czego zarzucić sztabowi szkoleniowemu. Widzę jego chęć do pracy i to, jak nas buduje. Myślę, że w najbliższych tygodniach to przyniesie pozytywny skutek. Czapka z głowy dla niego, bo wiele poświęca. Po sezonie będzie starszy o 2, 3 lata przez te nerwy i ciągłą pracę. Chce się dla niego pracować i stać za nim murem - skomentował Andrzej Lebiediew.