Kibice Fogo Unii Leszno mają już tego dość. Zespół zremisował domowe spotkanie z NovyHotel Falubazem Zielona Góra, choć zwycięstwo w tym starciu było wręcz konieczne. To właśnie te dwa kluby mają walczyć o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Kozłem ofiarnym został Bartosz Smektała, na którego znów wylała się fala hejtu. Polak nie owija w bawełnę. To dla niego porażka Niespełna 26-latek jedzie zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po trzech spotkaniach legitymuje się średnią biegopunktową 1,200. W ubiegłym roku było podobnie, lecz starty za kontuzjowanych kolegów pomogły mu odzyskać odpowiednią formę, dzięki czemu wskoczył na poziom 1,667. Mówiło się także o przesiadce na sprzęt od Ashleya Hollowaya. To wszystko dało efekt, lecz przyszedł nowy rok i pojawił się ten sam problem. Przede wszystkim liczono, że Smektała będzie skuteczny na domowym torze. Za nami dwa kluczowe mecze Fogo Unii na własnym owalu i dwie wpadki Smektały. Z Krono-Plast Włókniarzem zdobył trzy punkty i dwa bonusy, a z zielonogórzanami zaledwie cztery "oczka". Sam zawodnik zdaje sobie sprawę z sytuacji i krytycznie mówi o swojej postawie. Kibice wściekli na wychowanka. Cały stadion klaskał, gdy wstawiono za niego juniora Co ciekawe, gdy spiker ogłosił zmianę w wyścigu nominowanym za wychowanka Unii Leszno, to na wypełnionym po brzegi Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, podniosła się wrzawa. Zastąpił go 18-letni Damian Ratajczak, który tak naprawdę uratował remis dla swojego klubu. To już druga taka sytuacja, gdzie kibice faktycznie dali jasno do zrozumienia, że już mają dość postawy byłego mistrza świata juniorów. Pierwsze pretensje pojawiły się tydzień temu w Toruniu, gdzie mogło dojść nawet do rękoczynów. Polak miał także dużego pecha, bo w wyścigu, w którym miał spore szanse na punkty, to zanotował defekt na wejściu w pierwszy łuk po starcie. - Wystarczy spojrzeć na moją jazdę i wnioski nasuwają się same. W dodatku zatarł mi się silnik - przyznał zrezygnowany. Kluczowe tygodnie dla Smektały. Czeka go trudny okres Byli żużlowcy, a obecnie eksperci wielokrotnie powtarzają jak mantrę, że gdy zawodnik po danym spotkaniu nic nie wie, to bardzo źle. W taki sposób ciężko wyciągnąć prawidłowe wnioski, nie wie się, nad czym tak naprawdę pracować. Gdy spytaliśmy Smektałę, czy wie, w którym kierunku ma podążać, co konkretnie udoskonalić i co tak naprawdę jest jego problemem, że jego wyniki są takie, a nie inne, to otrzymaliśmy odpowiedź, że zawodnik nie ma ochoty już rozmawiać. Rozgoryczenie po takim spotkaniu jest zrozumiałe, ale odpowiedź jest jasna, że Smektała nie wie, co jest głównym powodem jego niepowodzeń. Najbliższe tygodnie dla niego będą naprawdę ciężkie. Jeśli nie odzyska odpowiedniej prędkości, to równie dobrze może być to jego ostatni sezon w PGE Ekstralidze.