Adrian Miedziński w biało-czerwonym kevlarze Abramczyk Polonii Bydgoszcz? To musiało wywołać mieszane uczucia wśród kibiców. 37-latek jest wszak wychowankiem i żywą legendą toruńskiego Apatora, odwiecznego rywala bydgoszczan zza miedzy. W ostatnich latach środowisko odwykło nieco od podobnych ruchów transferowych, więc szum wokół nowego kontraktu torunianina był doprawdy wysoki. Apator pożegnał go bez sentymentu Miedziński w ostatnich latach przestał prezentować ekstraligowy poziom. Działacze z Motoareny marząc o mistrzowskim tytule wymienili go na Patryka Dudka z Falubazu Zielona Góra. Wychowanek Apatora nie był w stanie znaleźć pracodawcy w najwyższej klasie rozgrywkowej, więc zdecydował się zejść o szczebel niżej. Kibiców Abramczyk Polonii Bydgoszcz kłuła w oczy nie tylko "krzyżacka" przeszłość nowego nabytku Polonii, lecz także czyste względy sportowe. Zważając na jego mizerną formę w elicie, nie wszyscy wierzyli, że będzie jeszcze w stanie prezentować się solidnie nawet na tle słabszych zespołów. W ostatnich latach Miedziński słynął raczej z licznych powodowanych przez siebie wypadków niż wygrywanych wyścigów. Polonia Bydgoszcz najpierw go wygwizdała Ich obawy zaczęły ucieleśniać się w przedsezonowych sparingach. Torunianin już od pierwszych treningów irytował nowych fanów swym wolnym tempem. Jakby tego było mało, w testmeczu z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski doprowadził do bolesnego upadku swego kolegi z zespołu, Olega Michaiłowa. Ta kolizja przelała czarę goryczy. Miedziński zjeżdżając do parku maszyn usłyszał falę gwizdów i wyzwisk. Choć w poprzednich sezonach mógł przyzwyczaić się do takich uczuć, to tym razem atakowali go nie kibice przeciwnej drużyny, a jego własnego klubu. Tego dnia nie pojawił się już na torze. Gniew Polonistów okazał się dla niego zbawiennym zimnym prysznicem. Od tego momentu zaczął spisywać się o wiele lepiej. Podczas inauguracyjnego spotkania w Landshut był zdecydowanym liderem drużyny. Dwa kolejne mecze również poszły mu bardzo solidnie. Po trzech rundach fazy zasadniczej ma na swoim koncie: 15 biegów, 30 punktów i - co chyba najważniejsze - żadnego wykluczenia. Adrian Miedziński jeszcze wróci do Ekstraligi? Jego przemiana jest widoczna gołym okiem! Miedziński nie tylko nie wywraca innych żużlowców, ale nawet stara się współpracować na torze z innymi Polonistami. Jeśli nawet po jednym wyścigu pojawiły się zastrzeżenia co do jazdy parowej bydgoszczan, to za winnego zgodnie uznano doparowego 37-latka, Daniela Jeleniewskiego. Takiego Miedzińskiego potrzebuje Polonia Bydgoszcz. Solidny lider krajowej formacji jest niezbędnym elementem drużyny aspirującej do awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Kto wie, może jeszcze zobaczymy go w PGE Ekstralidze, a nawet w spotkaniu ligowym na toruńskiej Motoarenie? Kilku tamtejszych działaczy będzie mogło wówczas pluć sobie w brodę.