Podczas rundy zasadniczej próżno było szukać błysku w jeździe Pawła Przedpełskiego. Torunianin albo zawodził albo był drugoplanowym zawodnikiem drużyny, o którego występie można było powiedzieć co najwyżej "przeciętny". W ćwierćfinale z Motorem Lublin w końcu wypalił i został bohaterem swojego zespołu. Tak szybko, jak zmieniła się forma Przedpełskiego, tak szybko zmieniło się postrzeganie jego osoby przez kibiców. W trakcie sezonu niejednokrotnie fani wręcz linczowali swojego wychowanka. Aktualnie noszą go na rękach, świętując awans do półfinału DMP. - Kibice są różni. Są tacy, którzy sport rozumieją i tacy, którzy nie rozumieją, a mają swoją wizję. Ja oddaję całe serce na torze. To nie jest tak, że zawodnik nie chce wygrywać meczów. Nie idzie tego wytłumaczyć. Były momenty, że nie było fajnie, ale jestem na tyle odporny, że nie robi to na mnie wrażenia. Nie muszę słuchać pogłosek, czy sprzecznych informacji, bo wiem jaka jest prawda. Staram się tym nie zaprzątać głowy. Na tym się opiera sport. Kto najlepiej sobie z tym radzi, ten odnosi sukces - powiedział Paweł Przedpełski z Magazynie PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports. Odmówił jazdy w Szwecji. W Polsce zagryza zęby Paweł Przedpełski odmówił jazdy w lidze szwedzkiej, by nie nadwyrężać ręki. Przypomnijmy, że torunianin niedawno odniósł kontuzję, która wyeliminowała go na krótki czas z jazdy. Aktualnie Przedpełski skupia się na pracy z fizjoterapeutą oraz na startach w PGE Ekstralidze. Przypomnijmy, że już w najbliższą niedzielę Apator Toruń podejmie na własnym stadionie Spartę Wrocław w pierwszym spotkaniu półfinałowym PGE Ekstraligi.