- Canal + wpuszcza nas w kanał finansowy i robi z kibicami żużlowymi, co chce, a Ekstraliga pokornie milczy. To jak nasi granatowomarynarkowi negocjowali z telewizorami? Tylko kasę? - denerwuje się znany publicysta Bartłomiej Czekański, który nie ma wątpliwości, że kibice już zaczynają płacić rachunki za nowy kontrakt. Nici z hitowego transferu. Przestali wierzyć, że 3-krotnego mistrza świata da się skusić Skoczą rachunki za telewizję Canal+ Sport5 jest dostępny w standardowych opcjach, a Canal+ Sport wyłącznie w tych droższych. Przeniesienie dwóch spotkań z Canal+ Sport5 do Canal+ Sport oznacza, że trzeba kupić droższy pakiet bądź dostęp na Canal+ Online. Cena za miesiąc, to 54 złote. Pół roku oglądania żużla będzie kosztowało kibica 324 złote. Można skorzystać z promocji i wykupić dostęp na rok za 39 złotych miesięcznie, ale wtedy zapłacimy 468 złotych. Jeśli ktoś dokona zakupu wyłącznie z myślą o żużlu, to dobrze na tym nie wyjdzie. Czekański nie ma wątpliwości, że "Ekstraliga chyba negocjowała tylko kwestie finansowe dla siebie, a powinna telewizji też postawić jakieś swoje warunki chroniące żużel, chroniące kibiców tych przed telewizorami i tych na stadionie. No cóż, nasi zachłysnęli się milionami zł. A dla Canal+ to wyłącznie biznes. W zeszłym roku musiałem wykupić cały pakiet C+, choć poza żużlem nic innego tam nie oglądałem". Cały żużel za 90 złotych miesięcznie W obecnej sytuacji trudno o inne skojarzenia, bo przecież informacja o przeniesieniu spotkań PGE Ekstraligi na Canal+ Sport pojawiła się niedługo po tym, jak liga pochwaliła się nowym, gigantycznym kontraktem, który co prawda jeszcze nie wchodzi w życie, ale kibicom jakoś trudno od tego uciec. Jeśli do pakietu Canal+ Online dołożymy opcję z Eleven Sport, gdzie są dwa piątkowe mecze PGE Ekstraligi, to miesięczny koszt oglądania żużla wzrośnie do prawie 70 złotych. A jak dodamy Eurosport Extra w Playerze, gdzie będzie Grand Prix i Speedway of Nations, to zapłacimy za żużel 90 złotych miesięcznie. Nic dziwnego, że tak wielu wciąż marzy o powrocie żużla to telewizji publicznej i otwartych kanałów. Na to się jednak nie zanosi. Ekstraliga Żużlowa potrzebuje milionów z telewizji, żeby utrzymać wysoki poziom, a telewizja jakoś musi na to zarobić.