Od wielu lat pojedynki pomiędzy For Nature Solutions Apatorem a Tauron Włókniarzem nazywane są żużlowymi klasykami. Kibice obu klubów zdecydowanie nie darzą się sympatią. Ponadto w przeszłości byliśmy też świadkami ostrej rywalizacji między zawodnikami. Nic więc dziwnego, że w niedzielny wieczór wielu fanów wybrało się na Motoarenę, by wspierać ukochaną drużynę w walce o ligowe zwycięstwo. Torunianie potrzebują zresztą punktów niczym tlenu, bo po ostatniej porażce w Grudziądzu ich sytuacja w tabeli robi się coraz gorsza. Zmotywowani podopieczni Roberta Sawiny potyczkę zaczęli w znakomity sposób, gdyż wysforowali się na prowadzenie po pierwszej serii startów, a następnie stopniowo oddalali się od rywali. W pewnym momencie przewaga gospodarzy wynosiła nawet osiem "oczek". Najwięksi optymiści zgromadzeni na trybunach zastanawiali się już wtedy, w jaki sposób będą świętować kolejny triumf w tym roku. Radosne śpiewy sympatyków For Nature Solutions Apatora trwały tylko do jedenastego biegu. Wtedy właśnie przebudzili się żużlowcy Lecha Kędziory, którzy w ekspresowym tempie zniwelowali stratę i zdołali doprowadzić do remisu przed wyścigami nominowanymi. W międzyczasie upadek zaliczyli Robert Lambert oraz Patryk Dudek. Obaj zapoznali się z nawierzchnią toru na pierwszym łuku, gdzie zrobiła się koleina. W pewnym momencie o bezpieczeństwo głównych bohaterów obawiał się nawet Michał Świącik, czyli prezes Tauron Włókniarza. Po dłuższym równaniu zmagania udało się wznowić. Przerwa korzystnie podziałała na przyjezdnych. Leon Madsen i Kacper Woryna znakomicie wyszli ze startu i początkowo rozdzielał ich jedynie Robert Lambert. Motocykl Brytyjczyka odmówił jednak posłuszeństwa i z 4:2 zrobiło się 5:1 dla częstochowian. Już wtedy stało się jasne, że tylko kataklizm odbierze meczowe zwycięstwo świetnie dysponowanym przyjezdnym. Trzy punkty do tabeli przypieczętował gościom Mikkel Michelsen. Duńczyk niemal natychmiastowo wpadł w objęcia pozostałych kolegów, którzy długo celebrowali końcowy sukces. A było się z czego cieszyć, ponieważ ekipa Lecha Kędziory goniła wynik od samego początku, aż wreszcie odnalazła odpowiednie ustawienia i wywiozła z Torunia komplet "oczek". Torunianie czym prędzej muszą wziąć się w garść. Ostatnie w klasyfikacji Cellfast Wilki tracą do For Nature Solutions Apatora zaledwie trzy punkty. Wiele wskazuje na to, że długo wyczekiwane przełamanie nadejdzie w najbliższy piątek, kiedy na Motoarenę zawita skazywana na pożarcie Fogo Unia Leszno.