Cierpliwość się wyczerpała - tak można zrozumieć decyzję władz toruńskiej drużyny. Działacze doskonale wiedzą, że jeśli chcą walczyć o złoto, muszą dysponować mocnymi ogniwami. Niestety, Przedpełski nie spełnił tych oczekiwań, często zawodząc w minionym sezonie. Wierzyli w niego, ale zawiódł Nie można powiedzieć, że kibice i działacze nie wierzyli w Przedpełskiego. Wręcz przeciwnie. Miał ich pełne wsparcie. W 2021 roku, po powrocie z Włókniarza, wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Przedpełski miał świetny sezon i awansował do cyklu Grand Prix. Kibice zyskali nadzieję, że ich wychowanek stanie się jednym z najlepszych na świecie. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. W Grand Prix wypadł słabo, zajmując piętnaste miejsce i tylko raz awansując do półfinału. Od tego momentu jego pewność siebie spadała, co było widoczne również w rozgrywkach ekstraligowych. Ryzykowne zejście. Wielu tego nie wytrzymało Zejście do 2. Metalkas Ekstraligi często jest wyzwaniem, zwłaszcza jeśli nigdy wcześniej nie jeździło się na jej poziomie. Historia pokazuje przykłady zawodników takich jak Matej Zagar, Niels Kristian Iversen czy Kenneth Bjerre, którzy po spadku z elity nie zdołali już do niej powrócić. To ryzyko, które może oznaczać koniec kariery na najwyższym poziomie. Oczywiście można także wrócić, jak zrobili to Przemysław Pawlicki, Max Fricke czy Andrzej Lebiediew. Jednak nie jest to łatwa droga. W najgorszym przypadku można stanąć przed ryzykiem zakończenia kariery, jak w przypadku Zagara. Słoweniec do dziś ma problemy ze znalezieniem klubu i musi chwytać się każdej okazji, by wrócić do łask ligowych drużyn. Teraz czas na jazdę w Texom Stali Rzeszów. Tutaj również wychowanek Apatora otrzymuje już ogromne wsparcie od kibiców i prezesa. Wierzą, że da im sukces, jakim będzie walka o awans do elity.