Reklama

Katastrofa polskiego zawodnika. Przyszłość gwiazdy pod znakiem zapytania

KS Apator Toruń na inaugurację PGE Ekstraligi uzbierał w Gorzowie 39 punktów, jadąc bez wsparcia Pawła Przedpełskiego. Polski żużlowiec już przed sezonem otrzymał olbrzymi kredyt zaufania od nowego menedżera Piotra Barona. Trener chciał, aby działacze zostawili go na 2025 rok, nawet kosztem zatrudnienia byłego mistrza świata Taia Woffindena. Po niedzielnej katastrofie koncepcja z Brytyjczykiem może wrócić.

Paweł Przedpełski z teamem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Paweł Przedpełski nieźle spisywał się podczas meczów sparingowych, jednak w pierwszym ligowym spotkaniu zdobył zaledwie punkt w pięciu startach, przyjeżdżając do mety tylko przed swoim kolegą z drużyny Patrykiem Dudkiem. To spory zawód. W Toruniu liczyli, że dla byłego reprezentanta Polski będzie to przełomowy sezon, że wytrzyma presję i wywalczy sobie miejsce w kadrze Apatora na 2025 rok.

Jakub Bucki: Tylu punktowych zagrywek nie miałem nawet na treningach. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

PGE Ekstraliga. Paweł Przedpełski zanotował falstart

Teraz, kilkanaście godzin po wpadce zawodnika, na Motoarenie i w jej okolicach mają nadzieję, że był to tylko falstart lub też wypadek przy pracy. Problem pojawi się, jeśli Przedpełski słabiej pojedzie również w kolejnych spotkaniach. W najbliższy piątek, podczas domowego meczu z Fogo Unią Leszno oczy kibiców będą zwrócone na niego. Pojedzie pod ogromną presją wielkich oczekiwań. Na własnym torze z takim rywalem można wymagać od niego 8-10 punktów.

Nie można powiedzieć o Przedpełskim, że w Gorzowie się nie starał. Po nieudanych wyścigach w parku maszyn emanował wściekłością. Złotego środka jednak nie znalazł. Efekt był taki, że niespełna 29-latek w kilku wyścigach nie łapał się nawet na szprycę. To daje mu do myślenia. Zawiedziony postawą wychowanka Apatora był siedzący w studiu Canal+ Marek Cieślak. - Tragedia. Zawsze dobrze jeździł w Gorzowie, a dzisiaj jest gorzej niż źle - mówił utytułowany szkoleniowiec.

Krytycznie na temat Przedpełskiego w Magazynie PGE Ekstraligi wypowiedział się też ekspert Patryk Malitowski. - Jest źle. Mamy to co w tamtym roku, trzech zawodników i długo, długo nic. U Pawła i juniorów nie ma poprawy. Nie było Lamparta, ale myślę, że za wiele by to nie zmieniło - skomentował Malitowski, po chwili dodając, że już po pierwszym meczu posadziłby Polaka na ławce i w jego miejsce zakontraktowałby Mateja Zagara lub Kennetha Bjerre.

Żużel. Transfery. Tai Woffinden na ratunek?

Ławki aż tak szybko nie przewidujemy, ale wychowanek może mieć duży problem ze znalezieniem się w kadrze na sezon 2025. Władze klubu już kilka tygodni temu mocno naciskały na transfer Taia Woffindena, jednak po objęciu drużyny przez Piotra Barona sytuacja się zmieniła. Menedżer chce pracować z Przedpełskim, natomiast i on ma swoją cierpliwość. Jeszcze jeden, bądź dwa tak katastrofalne występy i Polak może zostać definitywnie wykreślony z planów menedżera. Wtedy drzwi do transferu Brytyjczyka zostaną otwarte na oścież, choć również i on na inaugurację nie zachwycił.

Właściciel klubu Przemysław Termiński na razie doszedł do porozumienia z Emilem Sajfutdinowem, Robertem Lambertem oraz Patrykiem Dudkiem. W Toruniu dłużej ma startować jeszcze Wiktor Lampart (U24). Ostatnie miejsce przeznaczone dla seniora zajmie ktoś z dwójki: Przedpełski - Woffinden.

Patryk Dudek i Paweł Przedpełski/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Tai Woffinden/Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Tai Woffinden/Marcin Kubiak/Flipper Jarosław Pabijan
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem