Doyle kontuzji nabawił się 23 maja w meczu ligi brytyjskiej. Po szczegółowych badaniach wykryto u żużlowca cztery pęknięte żebra, odmę płuc oraz problem z barkiem. Wziął zwolnienie lekarskie, dlatego zespół z Grudziądza w Gorzowie i Częstochowie mógł skorzystać z zastępstwa zawodnika, choć do skutku doszedł tylko ten drugi mecz. Pierwszym zakończył się obustronnym walkowerem. Wydawało się, że stały uczestnik cyklu Grand Prix wróci na tor w połowie czerwca. Tak jednak się nie stanie. Żużel. GKM Grudziądz. Jason Doyle mówi o swojej kontuzji - Na wtorek mam zaplanowaną operację, podczas której przejdę rekonstrukcję barku. Mam nadzieję, że ustąpi ból, który teraz odczuwam. Fachowcy powiedzieli, że będę wyłączony z jazdy przez okres 4-6 miesięcy. Chciałbym podziękować moim klubom: Ipswich Witches, GKM Grudziądz, Outrup oraz organizatorom cyklu Grand Prix za krótkie wspomnienia z tego sezonu. To nie koniec. Mam więcej do zaprezentowania, potrzebuję tylko czasu na regenerację. Wrócę - zapewnił Doyle. Polskie kluby strzeliły sobie w kolano. Straty większe niż im się wydawało Działacze z Grudziądza muszą działać błyskawicznie w poszukiwaniu zastępstwa, ponieważ drużyna korzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika może tylko do siódmej kolejki. Od ósmej kolejki można zastępować tylko dwóch najlepszych zawodników w zespole z pierwszej rundy, a Doyle sensacyjnie miał słabszy początek i ma niższą średnią biegową od Maxa Fricke'a, Jaimona Lidseya i Wadima Tarasienki. Nie załapie się do grona zawodników zastępowanych. Kontuzja Australijczyka przyszła w momencie, w którym w końcu Doyle odnalazł prędkość w motocyklach. Wygrał turniej Grand Prix w Warszawie, bardzo dobrze pojechał też w domowym meczu przeciwko Fogo Unii Leszno. Zdobył wówczas 11 punktów z dwoma bonusami. W Grudziądzu powoli zacierali ręce, aż zdarzył się ten wypadek. Dwa ciosy w trzy dni. Teraz już się nie podniosą?