Grand Prix Polski we Wrocławiu miało być kolejnym przystankiem Bartosza Zmarzlika w drodze po piąty w karierze tytuł mistrza świata. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak poradzi sobie reprezentant Polski, który w ostatnim czasie zmagał się z problemami sprzętowymi. Lepsze występy przeplatał słabszymi, a coraz częściej zdarzały mu się gorsze wyścigi. Na szczęście przewaga Zmarzlika nad resztą rywali była i jest bezpieczna, więc nie było powodów do większej paniki. Trójka Polaków w półfinale. Zmarzlik rozpędzał się z biegiem czasu Mistrz świata nie bez problemów, ale zameldował się w półfinale, co należy uznać za cel minimum. Zaczął źle, bo od zerówki. W pierwszym swoim starcie był bardzo wolny. Na szczęście szybkie korekty w sprzęcie i było o niebo lepiej. Co prawda nie była to najlepsza prędkość Zmarzlika, ale wystarczała do tego, aby regularnie zdobywać punkty. Z punktu widzenia całych zawodów najważniejsze było to, że Bartosz rozpędzał się z każdym biegiem. Wspólnie ze swoim teamem ostro pracował, aby znaleźć najlepsze ustawienia sprzętu. To dawało efekt. Trzeba jednak dodać, że Grand Prix we Wrocławiu to nie tylko Bartosz Zmarzlik, gdy idzie o Polaków. Co prawda słabo spisywali się stali uczestnicy, czyli Szymon Woźniak i Dominik Kubera, ale świetnie radzili sobie za to Patryk Dudek i Maciej Janowski (obaj startowali z dziką kartą). W ich motocyklach była szybkość. W półfinałach zameldowali się bez większych problemów. Nie do wiary! Dramat Polaków w półfinałach Do decydujących biegów dnia nie awansowali m.in. Leon Madsen i Jack Holder, których śmiało można nazwać największymi przegranymi tego dnia. Szczególnie Australijczyk, który w tym roku walczy o zdobycie medalu. O jeszcze większym rozczarowaniu mogą mówić z kolei Polacy. Maciej Janowski całe zawody prezentował się naprawdę dobrze, a w półfinale zdefektował i zakończył swój udział we wrocławskiej rundzie. Zostawił po sobie jednak dobre wrażenie, co może mieć znaczenie w kontekście rozdawania stałych dzikich kart na przyszłoroczny cykl. Wydawało się, że reprezentanci naszego kraju wyczerpali limit pecha. Nic bardziej mylnego. W drugim z półfinałów defekt zaliczył Zmarzlik. W jego motocyklu spadł łańcuch. Awansować nie udało się także Dudkowi, co skutkowało tym, że w finale nie zobaczyliśmy żadnego Polaka. Atmosfera we Wrocławiu ewidentnie spadła, bo wszyscy liczyli na sukces biało-czerwonych. Niemniej jednak w ostatnim biegu dnia wygrał i zwyciężył całe zawody Martin Vaculik. Nam na pocieszenie pozostaje fakt, że liderem klasyfikacji przejściowej nadal jest Zmarzlik, który jest coraz bliżej zdobycia piątego tytułu mistrza świata. Rywale co prawda zniwelowali nieco straty, ale to nadal Polak jest na pole position do wygrania kolejnego tytułu. Wyniki Grand Prix Polski we Wrocławiu: 1. Martin Vaculik 17 (3,3,3,0,2,3,3) - 20 punktów do klasyfikacji Grand Prix2. Fredrik Lindgren 15 (3,2,1,2,2,3,2) - 183. Robert Lambert 3 (2,2,2,1,3,2,1) - 164. Mikkel Michelsen 11 (1,3,3,1,1,2,0) - 145. Patryk Dudek 11 (3,3,0,1,3,1) - 126. Daniel Bewley 10 (1,0,3,3,2,1) - 117. Bartosz Zmarzlik 11 (0,2,3,3,3,d) - 108. Maciej Janowski 10 (2,3,0,3,2,d) - 99. Andrzej Lebiediew 7 (0,0,2,2,3) - 810. Leon Madsen 7 (2,1,1,3,w) - 711. Jack Holder 6 (3,1,1,0,1) - 6 12. Dominik Kubera 6 (1,0,2,2,1) - 513. Max Fricke 6 (2,1,w,2,1) - 414. Kai Huckenbeck 4 (0,2,1,1,0) - 315. Jan Kvech 3 (0,1,2,0,0) - 216. Szymon Woźniak 1 (1,0,0,0,0) - 117. Marcel Kowolik nie startował18. Nikodem Mikołajczyk nie startował