"Houston, mamy problem". Mistrz Polski posypał się jak domek z kart Prawdę mówiąc, to Sparta już od początku sezonu jechała bardzo przeciętnie. Najpierw winę za to można było zrzucić na brak Artioma Łaguty, który nie został dopuszczony do rozgrywek. Później jednak zaczęły wychodzić kolejne słabości wrocławskiej drużyny. Oczywiście nie podlega wątpliwości, że z Rosjaninem w składzie zespół Dariusza Śledzia miałby inne oblicze. Jednak większości zawodników daleko do formy, którą czarowali nas przed rokiem. Ostatnia porażka obnażyła dogłębnie problemy mistrzów Polski. Poziom trzyma w zasadzie tylko Maciej Janowski, choć i jemu zdarzają się wpadki. Najgorzej wygląda sytuacja Tai'a Woffindena. Brytyjczyk zdaje się być całkowicie zagubiony. Nie ma w nim wiary i nadziei, co najlepiej odzwierciedlają obrazki płynące z parku maszyn. - Brakuje tej iskry w oku - mówią zgodnie eksperci. Co dalej? Sparta musi wygrać u siebie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz, bo inaczej straci miejsce w play-offach. Będzie faworytem tego meczu, ale dziś trzeba brać pod uwagę każdy scenariusz. Poza wszystkim, jeśli wrocławianie czegoś nie zmienią, to awansując do pierwszej szóstki wydłużą sobie sezon ledwie o dwa tygodnie. Z pewnością nie takie były w klubie cele. Rosyjska ruletka w rundzie play-off Patrząc na dotychczasowe wyniki można przyjąć, że Apator i Włókniarz to w tym momencie dwie najbardziej nieprzewidywalne drużyny w lidze. Potrafią boleśnie przegrać mecz, aby za chwilę sprawić niespodziankę i wygrać na trudnym terenie. W obu klubach zdają sobie sprawę, że trzeba się skupić na play-offach i tam zbudować najwyższą formę. W Częstochowie zdaje się są na dobrej drodze. Pytanie tylko, czy drużyna nadal będzie tak mocna, gdy do jazdy wróci Frerdrik Lindgren. Na razie jest tak, że Szwed poszedł na L-4, a zespół zaczął jechać jak z nut. Apator natomiast ma słabą parę juniorów, więc musi liczyć na bezbłędną jazdę czwórki seniorów. Na razie jednak przyszedł zimny prysznic w Lublinie. Szczególnie dla Jacka Holdera, którego punktów w tym meczu zabrakło najbardziej. Ich medal będzie kosztować najmniej Spośród drużyn z czołówki tabeli drużynę za najmniejsze pieniądze zbudowała Fogo Unia Leszno. Jednak działacze zrobili to z głową, bo podopieczni Piotra Barona jadą w tym chyba ponad stan. Doskonale radzi sobie Janusz Kołodziej, którego wspiera Jason Doyle. Z biegiem czasu rozkręcił się Jaimon Lidsey, a do jazdy po kontuzji wrócił Piotr Pawlicki. Leszczynianin pokazał się z dobrej strony w Ostrowie, więc jeśli on zacznie jechać na poziomie około 10 punktów, to Unię też będzie trzeba zaliczyć do grona drużyn, które spokojnie mogą myśleć nawet o finale. Swoją drogą Pawlicki jedzie nie tylko o uratowanie dla siebie sezonu, ale także o dobry kontrakt na przyszły sezon. W środowisku coraz głośniej mówi się o jego potencjalnym odejściu z Leszna.