To był bez wątpienia hit 10. kolejki PGE Ekstraligi. Mecz, który określano mianem "o utrzymanie". W tym kontekście nóż na gardle miała przede wszystkim Fogo Unia Leszno, której sytuacja w tabeli była najgorsza. A dodać trzeba, że pogorszyła się jeszcze mocniej w piątek, kiedy to ZOOleszcz GKM Grudziądz pokonał u siebie Betard Spartę Wrocław. Inna sprawa, że gospodarze też byli daleko od komfortowej sytuacji. Beniaminkowi na punktach do ligowej tabeli zależało równie mocno. Zwycięstwo miało sprawić, że Falubaz niemal na pewno utrzyma się w PGE Ekstralidze. Katastrofa Unii. Powrót kapitana nie pomógł Biorąc pod uwagę taką otoczkę meczu można było spodziewać się twardej i zaciętej walki. Kierownictwo drużyny z Leszna musiało podjąć trudną decyzję o odstawieniu któregoś z zawodników. Ostatecznie wybór padł na Andrzeja Lebiediewa. Dla Unii najważniejszą informacją był jednak powrót do drużyny Janusza Kołodzieja. Kapitan miał poprowadzić zespół do wygranej. Rekonwalescent swoje zrobił, bo zgodnie z oczekiwaniami był liderem Unii. Może nie wszystkie biegi wyszły mu idealnie (nie ustrzegł się błędów), ale trudno przyczepić się do niego - szczególnie, że wracał do ligowej rywalizacji po dwumiesięcznej przerwie. Jeśli więc goście mają szukać gdzieś winowajców porażki, to pewnie kilku innych kandydatów byśmy znaleźli. Przede wszystkim ten mecz kompletnie nie wyszedł Grzegorzowi Zengocie. Zawiódł też Bartosz Smektała i juniorzy. Mają taki a nie inny arsenał mocy kierownictwu gości ciężko było zdziałać taktyczne cuda. W zasadzie ani na chwilę nie byli w stanie zbliżyć się do rozpędzonego Falubazu. Beniaminek idealnie wykonał zadania domowe, bo cała drużyna była idealnie spasowana do swojego toru. Koncert jechał Piotr Pawlicki, który miewał różne momenty w trakcie sezonu, ale w tym arcy ważnym spotkaniu swoje zrobił. Zasadniczo to trudno wskazać słabe punkty w ekipie Piotra Protasiewicza, bo na wysokości zadania stanęli wszyscy - łącznie z młodzieżowcami. Co dalej z Unią Leszno? Po tej porażce sytuacja tego legendarnego klubu w tabeli jest fatalna. Oczywiście matematyka ciągle daje im szanse na utrzymanie, ale będzie niezwykle ciężko o zrealizowanie tego optymistycznego scenariusza. Leszczynianie mają już trzy punkty straty do siódmego GKM-u Grudziądz. Aby uniknąć degradacji potrzebują nie tylko własnej nieomylnej jazdy w kolejnych spotkaniach, ale także liczyć na potknięcia swojego rywala. Falubaz Zielona Góra 53 pkt. 9. Jarosław Hampel 9+3 (2*,2*,1*,1,3) 10. Rasmus Jensen 12+1 (3,3,2,3,1*) 11. Przemysław Pawlicki 7 (3,0,3,0,1) 12. Jan Kvech 5+1 (1,2,2*,0) 13. Piotr Pawlicki 12 (3,3,3,1,2) 14. Oskar Hurysz 3 (3,0,0) 15. Krzysztof Sadurski 5+1 (2*,0,3) 16. Eryk Farański - nie startował Unia Leszno 37 pkt. 1. Bartosz Smektała 2+1 (1,1*,-,-) 2. Janusz Kołodziej 11+1 (2,2,3,2*,2,-) 3. Ben Cook 13 (0,3,2,3,2,3) 4. Keynan Rew 6+1 (2,1,1*,-,2) 5. Grzegorz Zengota 2 (0,1,1,0,-) 6. Antoni Mencel 2+1 (1,1*,0,0) 7. Hubert Jabłoński 1+1 (0,-,1*,0) 8. Nazar Parnicki 0 (0,0)