Sobotnia runda Grand Prix zakończyła się dla Mikkela Michelsena bardzo źle. W czwartym starcie Duńczyk wyrżnął w dmuchaną bandę tak mocno, że rozdarł kierownicą przyklejoną w tym miejscu reklamę. Jeszcze wyjechał do następnego wyścigu, ale szybko zjechał z toru z grymasem bólu. Nagła zapaść, a przed nimi mecz z mistrzem Polski. Anglik rusza na ratunek Na Grand Prix Michelsen jechał z wielkimi nadziejami. Skończyło się na bólu Michelsen jechał na inaugurację do Landshut z wielkimi nadziejami, bo jest w piątce najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi, a gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie zawodników z Grand Prix, to jest drugi po Bartoszu Zmarzliku. W pierwszym starcie nie przekuł jednak formy na punkty, a teraz walczy z czasem, bo w sobotę ma zaplanowany start w eliminacjach DME w Pardubicach, a w niedzielę jego polski klub z Torunia jedzie do Zielonej Góry. Michelsen przekazał fanom żużla smutne wieści - Od soboty jestem w rękach fizjoterapeuty. Mam nadzieję, że będę wystarczająco sprawny, aby ścigać się w ten weekend - napisał Michelsen na swoim fanpage’u i te słowa mogą niepokoić. Być może jest u zawodnika lekka asekuracja, ale z tego wpisu nie bije przekonanie, że w ten weekend na pewno wróci na tor. - Nie ma żadnych złamań, to zostało wykluczone. W czwartek powinniśmy wiedzieć więcej. Mikkel jest poobijany, ma kilka siniaków. Czas działa jednak na naszą korzyść - mówi nam menedżer żużlowca Marcin Momot, dodając, że oczywiście zawodnik chce wystąpić i jeśli nie będzie wyraźnych przeciwwskazań, to tak się stanie. Menedżer Pres Toruń mówi wprost: "Wtedy będziemy się martwić" Dobrej myśli zdaje się też być menedżer ekipy z Torunia Piotr Baron. - W czwartek musimy podać awizowany skład na Falubaz. Nie będziemy kombinować, wpiszemy Mikkela do tego zestawienia. I liczę, że będzie gotowy. A jak nie będzie gotowy, to później będziemy się martwić - przyznaje Baron. Zła wiadomość jest taka, że w razie absencji Michelsena Toruń nie może skorzystać z przepisu o zastępstwie zawodnika. Pozwala on innym gwiazdom jechać za kontuzjowanego żużlowca. A skoro nie może być zz-tki, to będzie dziura. Z Michelsenem "Anioły" są zdecydowanym faworytem. Bez niego mogą mieć kłopoty. Tym bardziej że Falubaz przegrał już cztery mecze i będzie zdeterminowany, by w końcu się przełamać. Michelsen nie ma ostatnio szczęścia. W sezonie 2024 też leczył poważną kontuzję. Przez pewien czas poruszał się na wózku. To było po ataku Bartosza Zmarzlika w Grand Prix na Łotwie.