Gorzowianie ulegli w Lesznie miejscowej Unii 29-61, a Karlsson nie był w stanie nawiązać walki z reprezentantami gospodarzy. O przyczyny słabszej postawy zarówno jego, jak i całej ekipy zapytaliśmy samego zawodnika. - W Lesznie mieliście walczyć o zwycięstwo, a skończyło się na klęsce. Co sprawiło, że nie znaleźliście recepty na przeciwnika? Peter Karlsson: To było koszmarnie ciężkie spotkanie. Największy problem dla mnie stanowiły starty. Pod taśmą zostawałem daleko za rywalami i potem trudno było ich dogonić. Leszczynianie byli szybcy i świetnie dopasowali się do warunków, a ja po słabym początku wyścigu nie mogłem poważnie im zagrozić. Bez tego elementu generalnie w żużlu trudno myśleć o sukcesach. W Lesznie znalazło to idealne potwierdzenie. - Zdobył Pan 6 punktów dla Caelum Stali Gorzów, ale to chyba nie jest wynik jakiego Pan oczekiwał? - Żeby jeździć na miarę oczekiwań, jakie klub i również ja sam sobie stawiam, muszę zdobywać około 10-12 punktów. To taki przyzwoity pułap. Tym razem było do niego daleko, ale mam kilka dni na poprawę błędów i wyciągnięcie wniosków. - Jest Pan jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w gorzowskiej ekipie. Co zawiodło, że cała wasza kadra zaprezentowała się tak słabo? - Nie jestem pewien czy mam rację, ale sądzę, że naszą drużynę dotknął ten sam problem. Chodzi tu właśnie o moment startowy. Strasznie wypadliśmy na tle rywala, jakim była Unia. Wydaje mi się, że wszyscy musimy się skupić na tym aspekcie. Tylko skuteczność na polach startowych daje szanse na zdobycze punktowe. - Sezon właśnie się rozpoczął. Jakie stawia Pan sobie cele? - W tym roku skupiam się przede wszystkim na skutecznej walce w ekstralidze. Nie mam innych większych planów. Mam zamiar przyczynić się do tego, by Gorzów na końcu rozgrywek zajął satysfakcjonujące miejsce w czołówce tabeli. Czy to się uda zobaczymy za parę miesięcy, ale to moje założenie.