Jakub Czosnyka, Interia.pl: Drużyna z Grudziądza wróciła z zimowego zgrupowania w Cetniewie. Jakie wrażenia z tego pobytu? Marcin Murawski, prezes ZOOleszcz GKM-u Grudziądz: Zgrupowanie było bardzo intensywne. Głównym założeniem była integracja. Był z nami także trener od przygotowania mentalnego. O treningach fizycznych oczywiście też nie zapomnieliśmy. Dzień mieliśmy wypełniony zajęciami od rana do wieczora. Chcieliśmy zintegrować drużynę i trochę razem popracować. Te cele zostały spełnione. Wszyscy wrócili z obozu zadowoleni. Jednak nie było z wami kapitana Przemysława Pawlickiego, który w tym czasie wybrał się do Hiszpanii. Przejrzałem social media i widziałem, że kibice nie byli zadowoleni. Wie, że ten temat był ostatnio często poruszany. Przemek poinformował nas o tym, że w tym terminie ma zaplanowany obóz rowerowy. My nie mogliśmy zmienić terminu, bo później z kolei wyjazdy mieli zaplanowane kolejni zawodnicy. Pozostało nam zorganizowanie obozu teraz bez Przemka albo wcale. Sam żużlowiec zresztą przekazał pozostałym kolegom informację o powodach swojej nieobecności. Dodam tylko, że obóz rowerowy miał potwierdzony już w październiku. Jakiś zawodnik na obozie zrobił na was szczególne wrażenie? Z tego co informował mnie trener, wszyscy bardzo dobrze przygotowani są fizycznie na ten moment. Bardzo duże wrażenie, jeśli chodzi o przygotowanie atletyczne zaprezentowali Norbert Krakowiak i Frederik Jakobsen. Dołączył do drużyny Kacper Pludra, który wzmacnia formację juniorów. Czy to wypożyczenie załatwia wam problem z młodzieżowcami? Nie wiem, czy załatwia, ale będziemy mogli trochę spokojniej spać. Założenie było takie, żeby jeden z juniorów w naszej kadrze był objeżdżony w PGE Ekstralidze. Nie zmienia się natomiast to, że chcemy nadal stawiać na naszych chłopaków, którzy uzbrojeni są po zęby, jeśli chodzi o sprzęt i wygląda to jeszcze lepiej niż w poprzednim roku. Nie było pokusy, aby w obliczu trudnego rynku zawodniczego postawić na dwójkę wychowanków? Była taka opcja, jednak wybraliśmy tę nieco spokojniejszą. Taka decyzja zapadła po konsultacji z trenerem Januszem Ślączką. To wypożyczenie Pludry z Fogo Unii Leszno pewnie trochę klub kosztowało. Od początku rozmów, które zaczęły się w listopadzie, mieliśmy ustaloną kwotę, którą mogliśmy przeznaczyć na pozyskanie Kacpra. Tego się trzymaliśmy. Z czasem natomiast nasze drogi z klubem z Leszna zaczęły się schodzić i w tych ramach finansowych udało się znaleźć porozumienie. Zapewniam jednak, że nie było żadnych szaleństw. Pludra zarobi więcej niż w zeszłym sezonie Mateusza Bartkowiak? Wtedy też wypożyczyliście tego juniora. Tyle, że ze Stali Gorzów. Myślę, że wyjdzie to kosztowo podobnie, ale zaznaczę, że mamy zawodnika na dwa lata. Po sezonie 2022 nastąpi transfer definitywny do naszego klubu. A z prezesem Stali Markiem Grzybem pan rozmawia? Nasze relacje z Markiem są normalne. Podajemy sobie rękę, rozmawiamy. Myślę, że żadnego problemu między nami nie było. Mam na myśli rzecz jasna temat ewentualnego transferu, tudzież wypożyczenia Bartkowiaka do GKM-u, o które mieliście zabiegać wbrew wcześniejszym uzgodnieniom. Widzieliśmy się z Markiem w Warszawie na panelu PGE Ekstraligi. Rozmowa twarzą w twarz jest zawsze lepsza. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. Z naszej strony dla pewności zapytaliśmy tylko raz w okresie transferowym klub z Gorzowa o Mateusza Bartkowiaka, jednak otrzymaliśmy informację, że nie ma szans na żadne wypożyczenie. Uświadomiłem więc Marka, że żużlowiec nie dostał od nas żadnej oferty. Temat jest zatem zamknięty. Zresztą zawodnik i klub dogadali się co do warunków umowy.