7 kwietnia odbędą się w Polsce wybory samorządowe. Politycy ruszyli do pracy i jak się okazuje wielu z nich puszcza oko do żużlowych kibiców. W miastach, gdzie ta dyscyplina ma się dobrze, jest o co walczyć. Do zgarnięcia jest nawet kilkadziesiąt głosów poparcia ze strony wyborców, którym dobro swojego klubu leży głęboko na sercu. Łukasz Schreiber obiecał powrót Grand Prix do Bydgoszczy Kilka dni temu konferencję prasową w Bydgoszczy zorganizował kandydat na prezydenta tego miasta Łukasz Schreiber. Polityk Zjednoczonej Prawicy przedstawił kilka postulatów, które zamierza zrealizować w przypadku wygranej w wyborach. Jednym z nich jest powrót żużlowego Grand Prix do Bydgoszczy. - Ta impreza przeniosła się do Torunia - zauważył polityk. Tyle tylko, że realizacja tego postulatu może łatwa nie być. - Śmiać mi się chce. On chyba nie zdaje sobie sprawy, jakie warunki należy spełnić pod względem obiektu, by w ogóle móc mówić o zorganizowaniu Grand Prix - zwrócił uwagę felietonista Interii Leszek Tillinger. Pomysł Schreibera najwyraźniej nie wszystkim przypadł do gustu. Kwestia stadionu to jedno. Osobną sprawą są finanse, bo zakup praw do organizacji pojedynczego turnieju liczony jest już w milionach złotych. Poseł Wardzała zaczął walkę o żużel w Tarnowie Jeszcze głośniej było o wpisie posła Koalicji Obywatelskiej Roberta Wardzały. Polityk przekazał, że dalsze funkcjonowanie żużla w Tarnowie stoi pod dużym znakiem zapytania. To efekt problemów finansowych Grupy Azoty, która być może będzie musiała ograniczyć swoje marketingowe wydatki. A to byłaby fatalna informacja dla miejscowej Unii, która zbudowała gwiazdorski skład jak na realia Krajowej Ligi Żużlowej, ale nie podpisała formalnie umowy ze spółką. Oznacza to, że miejscowi kibice znów muszą nerwowo wyczekiwać kolejnych informacji. - Musimy znaleźć nowych sponsorów - przekazał Wardzała. Jedni zwracają uwagę na powagę sytuacji, a drudzy, że to gra polityczna, a kasa i tak się znajdzie. Szok! Wrócił na tor po złamaniu kręgosłupa! Lublin czeka na remont stadionu Drużynowy Mistrz Polski z Lublina liczy z kolei, że wybory przyniosą przełom w kwestii remontu stadionu. Motor jeździe na podstarzałym obiekcie, a mówimy przecież o najbogatszym klubie żużlowym w Polsce. Tyle tylko, że aktualny prezydent miasta Krzysztof Żuk zwraca uwagę na brak wystarczających środków. Na razie trwają prace projektowe, po których powinniśmy poznać ostateczną wycenę inwestycji. Co ciekawe, jeszcze w kampanii parlamentarnej głos w sprawie stadionu zabrał sam Jarosław Kaczyński, który obiecywał, że w przypadku wygranej w wyborach jego ugrupowanie dopilnuje tej inwestycji. Temat remontu lubelskiego obiektu jest również obiektem debaty w toczącej się właśnie kampanii samorządowej. Żużlowe kluby na garnuszu miast Swoją drogą w żużlu niczym nowym nie jest fakt, że wiele klubów w ogóle nie miałoby szans funkcjonować, gdyby nie wsparcie magistratu. W wielu w ośrodkach roczna kwota dotacji na żużel przekracza grubo ponad milion złotych. A są przypadki, gdzie mówimy o kilku krotności tej kwoty. Wiele wskazuje na to, że na żużlową mapę Polski po kilkuletniej przerwie powróci klub z Krakowa. Miejscowi działacze dopinają ostatnich formalności, ale ich realizacja nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc miasta. Spotkanie z prezydentem Jackiem Majchrowskim było jednym z pierwszych kroków władz nowego klubu. A co sądzą o tym żużlowi kibice? Tutaj nie ma zgodności. Jedni biją brawo i nie widzą w tym nic złego, a drudzy wytykają palcami i mówią o rozdawnictwie publicznych pieniędzy. Telewizja też się zbroi! Tak będzie wyglądać