Media rozpisują się w ostatnich dniach o tym, jaki to deszcz pieniędzy nie spadł na żużlowe kluby. Wszystko przez spółki skarbu państwa, które masowo włączają się w sponsorowanie klubów. Orlen, Enea, KGHM, PGE, Tauron, Grupa Azoty, Lubelski Węgiel i jeszcze kilka innych znanych brandów. Takiego zaangażowania państwowych pieniędzy w tej dyscyplinie sportu jeszcze nie było. Zarabiają miliony, które dają podatnicy Generalnie strach pomyśleć, co by się wydarzyło, gdyby tych spółek skarbu państwa w żużlu nie było. Mamy za sobą rekordową giełdę transferową, a kontrakty dla jednego zawodnika na poziomie 2 milionów złotych to w PGE Ekstralidze jest już norma. Rozumiem tłumaczenia, że inflacja, ale akurat zawodnikom krzywda się nie dzieje. W obiegu polskiego żużla krążą miliony i trochę zaczynam mieć wątpliwości, czy są one wydawane z głową, a nie przejadane jedynie na kontrakty gwiazd. Chciałbym zaznaczyć, że zasadniczo nic nie mam przeciwko obecności spółek skarbu państwa w żużlu. Na pewno pomaga to samej dyscyplinie, za którą mocno trzymam kciuki. Bardziej jednak razi mnie to, że promocja przez sport stała się prostą drogą promocji lokalnych polityków, którzy chcą przypodobać się wyborcom przed zbliżającymi się wyborami. Bo to wcale nie jest tak, że ten deszcz pieniędzy spada na wszystkich i po równo. Kiedyś spółki skarbu państwa były pod ostrzałem Swoją drogą przypomina mi się historia Unii Tarnów, która jakieś 10 lat temu seryjnie zdobywała medale w Ekstralidze. Klub był bogaty, bo sponsorowały go Grupa Azoty i Tauron. Pamiętam to oburzenie większości polskich prezesów, którzy mówili, że to niemoralne i nietyczne. Dziś chyba to już nikomu nie przeszkadza, a posiadanie w portfolio sponsorów spółkę skarbu państwa stało się zaszczytem. Myślę też, że możemy wyrzucić do kosza górnolotne wizje mówiące o tym, że żużlowe spółki powinny działać jak normalne firmy i same utrzymywać się bez publicznych pieniędzy - czy to ze spółek skarbu państwa czy z miasta. Wizja godna pochwalenia, ale chyba nierealna. Rynek jest trudny, mamy kryzys, więc ciężko przekonać prywatne podmioty do reklamowania się poprzez sport. Zresztą historie kilku klubów na przestrzeni ostatnich kilku lat najlepiej pokazują, że pieniądze publiczne są więc najprostszą drogą do sukcesu. Zobacz również: Wynalazek chirurga dał mu złoto. Był niczym Pele, czy Elvis