Rok temu kiepski żart, teraz gwiazdy Grand Prix Siedmiu stałych uczestników cyklu Grand Prix. Składy naszpikowane gwiazdami. Takiej obsady finał MPPK nie miał od niepamiętnych lat. W minionych sezonach najlepsi zawodnicy omijali ten turniej szerokim łukiem. Nie pomagał napchany do granic terminarz. Zawody bardzo często były umieszczane w środku kalendarza ligowego, więc trenerzy w obawie o zdrowie swoich armat bardzo często wysyłali na nie głębokie rezerwy lub juniorów. Teraz, gdy u progu rozgrywek każdy na gwałt szuka jazdy, przeniesienie tego typu zawodów na początek sezonu było strzałem w dziesiątkę. Dla wielu zawodników MPPK było bowiem próbą generalną przed inauguracją PGE Ekstraligi. W zeszłym roku stawka zawodów przypominała kiepski żart. Przez organizatorów przelała się ogromna fala krytyki. Ale i im w końcu miarka się przebrała. Zmieniono regulamin. Do startu zobligowano najskuteczniejszych żużlowców w poszczególnych drużynach. Dopuszczono do występu obcokrajowców, co w zamierzeniu miało jeszcze uatrakcyjnić turniej. Kusząco wyglądała też główna nagroda. Zwycięzca zgarniał trzydzieści tysięcy złotych. Motor złoty pierwszy raz w historii Zawody długo nie stały na jakimś zawrotnie wysokim poziomie. Tor w Poznaniu nie sprzyjał walce. Dopiero w końcówce, gdy się "otworzył", zaczęły się harce po całej jego szerokości. Ciasno było za to w klasyfikacji generalnej. Sypnęło niespodziankami. Bardzo szybko z medalowej rywalizacji wypisali się faworyci z Wrocławia. Ich miejsce w czołówce zajęła Arged Malesa Ostrów, która choć wyjechała z lasku w Golęcinie bez medalu, udźwignęła ciężar czarnego konia. Do czasu równych sobie nie miał tradycyjnie Bartosz Zmarzlik. Dwukrotny mistrz świata znów imponował efektowną jazdą i ciągnął za uszy kolegów z Gorzowa, ale i on w ostatniej serii sensacyjnie poległ, co kosztowało Stal stratę jakiegokolwiek krążka. A długo zapowiadało się na to, że gorzowianie staną w Poznaniu nawet na najwyższym stopniu podium. Plecy naszemu następcy Tomasza Golloba pokazała duet z Leszna, który tym sposobem, rzutem na taśmę wydarł sobie przepustkę do gonitwy barażowej o srebro. Wcześniej pierwsze w historii złoto zapewnili sobie reprezentanci Motoru Lublin - Dominik Kubera i Mikkel Michelsen wsparci Wiktorem Lampartem. Bratobójczy pojedynek o wicemistrzostwo Polski w biegu dodatkowym z Przemysławem Pawlickim zwyciężył ten młodszy - Piotr Pawlicki. Obrońcy tytułu z Grudziądza musieli tym razem zadowolić się brązem, ale biorąc pod uwagę, to jak układał się turniej i tak pewnie wzięli tę lokatę w ciemno. Nicki Pedersen strzelił focha Niemniej interesująco niż na torze było w parku maszyn. Bardzo szybko focha strzelił lider GKM-u Grudziądz Nicki Pedersen. Duńczyk obraził się na cały świat, bo na drugim łuku pierwszego biegu, daleko pod bandę wypchnął go kolega z pary - Przemysław Pawlicki. Duńczyk zdołał się, co prawda przedrzeć na drugą pozycję, ale zaraz po wyścigu zaczął sugestywnie gestykulować w stronę partnera z zespołu. Po scysji poszedł pod prysznic, spakował "zabawki" do busa i w dość niejasnych okolicznościach wycofał się z zawodów. W ten sposób okazał nie tylko brak szacunku do kolegów, ale i przeciwników. Zapytany przez reporterkę nsport+ o przyczyny takiego zachowania byłego mistrza świata trener Janusz Ślączka nabrał wody w usta. Z oczywistych względów bał się powiedzieć wprost, że jego podopiecznemu wyszła słoma z butów. Po dwóch seriach z kontynuowania zawodów zrezygnował też Jason Dolyle z Fogo Unii Leszno. Dziurę po niedysponowanym Australijczyku skutecznie załatał chory Janusz Kołodziej. Były czempion globu w jednym z wyścigów oberwał w rękę kamieniem wielkości pięści i z podejrzeniem pęknięcia palca udał się na szczegółowe badania do szpitala. Zawodnicy już przed turniejem czuli pismo nosem. Tai Woffinden jeszcze w trakcie obchodu toru wrzucił do social mediów zdjęcie, na którym trzyma garść pokaźnej wielkości ostrych kamyczków. Zawodnicy potwierdzali niemal w każdym wywiadzie, że dostali nieźle w kość po bliskich spotkaniach z fragmentami poznańskiej nawierzchni. Część żużlowców, jeśli nie wyszła za dobrze ze startu, w obawie o swoje zdrowie, wolała już później nie szarpać się na dystansie. Wyniki:I. Motor Lublin: 23 9. Mikkel Michelsen 8 (w,1,-,1,3,3)10. Wiktor Lampart 0 (-,-,0,-,-,-)19. Dominik Kubera 15+2 (3,3,2,3,2*,2*)II. Fogo Unia Leszno: 21 + 33. Jason Doyle 5+1 (3,2*,-,-,-,-)4. Janusz Kołodziej 7 (-,-,1,0,3,3)16. Piotr Pawlicki 9+1 (0,3,2,2,0,2*) + 3III. ZOOLeszcz GKM Grudziądz: 21 + 27. Nicki Pedersen 2+1 (2*,-,-,-,-)8. Przemysław Pawlicki 14+1 (3,2,3,2,2,2*) + 218. Krzysztof Kasprzak 5+2 (0,d,1*,1*,3)IV. Moje Bermudy Stal Gorzów: 2013. Bartosz Zmarzlik 16 (3,3,3,3,3,1)14. Martin Vaculik 3+1 (0,2*,1,-,-,-)21. Szymon Woźniak 1 (0,1,0)V. Arged Malesa Ostrów Wielkopolski: 181. Tomasz Gapiński 7+1 (2,1*,0,3,1,0)2. Chris Holder 11+2 (1*,2,3,2*,0,3)VI. Betard Sparta Wrocław: 125. Maciej Janowski 6 (0,1,-,3,2,-)6. Tai Woffinden 4 (1,-,2,1,-,d)17. Gleb Czugunow 2+1 (0,1*,0,1)VII. Wuprinż PSŻ Poznań: 1011. Rune Holta 0 (t,w,0,-,-,0)12. Kacper Gomólski 9 (2,1,1,2,2,1)20. Jonas Seifert-Salk 1+1 (t,1*)