Maciej Janowski zdecydowanie nie tak wyobrażał sobie drugą rundę tegorocznych indywidualnych mistrzostw Polski. Zawody w Krośnie nie zaczęły się dla niego najlepiej, bo po kiepskim początku musiał drżeć o awans do biegu barażowego, a potem gdy rozkręcił się na dobre wielki finał zakończył na pierwszym łuku drugiego okrążenia. 31-latek wyniósł się zbyt szeroko i niestety zaliczył bliskie spotkanie z dmuchaną bandą oraz nawierzchnią toru. Kraksa początkowo może i nie wyglądała bardzo groźnie, ale późniejsze powtórki pokazały, że kapitan Betard Sparty dość mocno uderzył głową o tor. Przy poszkodowanym błyskawicznie pojawiła się karetka. Lekarze postanowili też dmuchać na zimne i przetransportowali żużlowca do szpitala. Dramaturgii dodawał fakt, iż sam zawodnik narzekał ponadto na ból biodra, co nie wróżyło dobrze przed serią niezbędnych badań. Dziś wiemy, że skończyło się tylko na strachu. Pozytywne wieści na Facebooku przekazał bowiem klub z Wrocławia. Kibicom aktualnych złotych medalistów kraju spadł więc przeogromny kamień z serca. Bez zdrowego Macieja Janowskiego drużynie trudno byłoby o powtórzenie spektakularnego sukcesu. Chociaż i z nim w składzie będzie o to piekielnie ciężko. Już na przywitanie z fazą play-off podopieczni Dariusza Śledzia zmierzą się z rosnącym w siłę zielona-energia.com Włókniarzem Częstochowa. Tai Woffinden dopiero pozna diagnozę Co warto zaznaczyć, kibice Betard Sparty jeszcze nie mogą całkowicie odetchnąć z ulgą, bo wciąż nie wiadomo jak wygląda sprawa z Taiem Woffindenem. Brytyjczyk w minioną sobotę z powodu bólu brzucha wycofał się z domowej rundy Grand Prix w Cardiff, a kilka tygodni temu zaliczył upadek na rowerze. - Tai przejdzie dziś we Wrocławiu kompleksowe badania w celu znalezienia przyczyny złego samopoczucia - poinformował ośrodek ze stolicy Dolnego Śląska. Starcie na Stadionie Olimpijskim odbędzie się w najbliższą niedzielę o godzinie 20:00. Tak późna pora to konsekwencja sobotniego turnieju GP Challenge w Glasgow. Czytaj też:Nie będą po nim płakali. Mają dość ojca