40-tysięczny obiekt został oddany do użytku w 1992 roku. Dwa lata później stał się własnością stołecznej drużyny FK Kopenhaga. Na Parken polscy piłkarze dostali prawdziwe lanie. To nie jest jednak obiekt przeklęty, ani taki, który powinien budzić strach. Wiedzą coś o tym polscy żużlowcy. Polscy żużlowy wygrywali turnieje na Parken W latach 2003-2014 na Parken organizowano turniej Grand Prix. Na sztucznie usypanym torze rywalizowali najlepsi żużlowcy na świecie. W sezonach 2008-2011 polscy kibice mieli tam wielkie powody do radości. Wtedy Parken było Biało-Czerwone. Tomasz Gollob wygrał tam w 2008 i 2011, Jarosław Hampel w 2010. Gollob dodatkowo zajmował miejsce drugie (2010) i trzecie (2009). Duńskie media szalały. Gollob był dla nich paczką krakersów Tu jednak nie chodzi wyłącznie o wyniki, ale o styl, jaki Polacy prezentowali na Parken. Zwłaszcza Gollob, który sztucznych torów nienawidził, a w Kopenhadze czarował i dokonywał cudów. Duńskie media szalały. W 2008, kiedy Gollob wygrał finał, wciskając się między bandę i znanego z bezkompromisowych akcji Nickiego Pedersena (reprezentanta gospodarzy, ulubieńca miejscowej publiczności), pisały, że tam nie starczyłoby miejsca na paczkę krakersów. W 2011 Gollob przypomniał sobie o krakersach i znów w finale wjechał w wąską szczelinę między bandą i Jasonem Crumpem. I znowu wygrał. To była jedna z tych akcji Golloba, o których kibice rozmawiali potem miesiącami, zastanawiając się, co to będzie, jak już Tomasza na żużlowych torach zabraknie. Tor na Parken najpewniej sprzyjał Gollobowi, bo był krótki i wymagający technicznie, a nasz zawodnik czuł się w tych warunkach wyśmienicie i dlatego wygrywał. Oby teraz Raków wziął przykład z mistrza Golloba.