Polonia rozgoni zawodników na cztery wiatry Pracowita zima czeka działaczy Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Drużyna, która jak na warunki pierwszoligowe była zbudowana za ciężkie pieniądze okazała się bublem. Miała być walka o awans do PGE Ekstraligi, a ja teraz nie podłoże głowy pod topór, czy wejdą w ogóle do półfinałów. Sezon nie jest jeszcze, co prawda stracony, ale trudno być optymistą, kiedy zespół jedzie taki piach, dlatego z dużą dozą prawdopodobieństwa przestanie istnieć w dotychczasowym kształcie. Towarzystwo leniwych, spasionych kotów zostanie rozgonione na cztery wiatry i nikt nie będzie za nim tęsknić. Gdybym zawiadował tym dziurawym statkiem wywróciłbym wszystko do góry nogami. Postawiłbym na odmłodzenie składu. Byłem prezesem bydgoskiego klubu wiele lat. Zdarzały się sezony chude, przeżywaliśmy też sezony tłuste. Kiedy coś nie funkcjonowało, dla dobra organizacji sentymenty trzeba było odłożyć na bok. Różnica jest taka, że dawniej zwodnicy bardziej szanowali barwy w jakich startowali, przykładali się. Teraz traktują dany ośrodek jak dojną krowę. Nie ten, to następny. Tylko, że po tym, co wyprawiają Poloniści w tym roku, powinni mieć na tyle honoru, żeby drastycznie obniżyć swoje żądania. Wiadomo, że to nie nastąpi. Łudź się łudź, jak mówi bajka o łodzi. Pierwszy z brzegu Kenneth Bjerre. Facet odwala straszną pańszczyzną i to z uśmiechem na ustach. Pewnie znajdzie się jeszcze w 1. Lidze zespół, który zaoferuje mu kawałek niezłego grosza. Nazwisko ma, więc się "przebuja". Przy Duńczyku pada zawsze ten sam zarzut, że nie inwestuje w sprzęt. Tak było w Grudziądzu, teraz słyszy się, że podobnie jest w Bydgoszczy. Do odstrzału są też Bellego, Jeleniewski, kończący U24 Szlauderbach, od biedy dałbym jeszcze szansę Lyagerowi. Chłopak jest stosunkowo młody, przejawia potencjał, tkwią w nim rezerwy, widać, że jest ambitny i mu się chce. Przyjemskiego celowo pomijam, bo prędzej wyrośnie mi trzecia ręka niż Polonia awansuje, a tylko taki scenariusz zatrzyma go w Bydgoszczy. Sztab szkoleniowy, czy kółko wzajemnej adoracji? Osobny wątek, to kółko wzajemnej adoracji w parku maszyn. Synowie prezesa uczą zawodników jakie ścieżki obierać, jak wchodzić w łuki. Kręcą się bez celu, latają jak poparzeni niczym Blues Brothers, a zawodnicy nie wiedzą kogo słuchać, "gały" wychodzą im z orbit, co tu się wyprawia. No kabaret. To nie jest wyłącznie moja opinia. Różne fora dyskusyjne dawno nie miały podobnego ubawu po pachy. Niestety, to bardziej śmiech przez łzy. Forma żużlowców, to jedno, ale niekompetencja u podstaw, to drugie. Jacek Woźniak, który nadstawia karku za Polonię, firmuje drużynę swoją twarzą jest pod ich wpływem. Tak to wygląda z boku. Ta ekipa mentalnie wciąż grzęźnie w 1. Lidze. Podejrzewam jednak, że dopóki będzie to interes rodzinny nie zmieni się nic, a z tego co przyłoży się szklankę do drzwi w "warzywniaku" pomruki niezadowolenia wśród fanów narastają.