Na ligę musimy jeszcze poczekać, ale już w ten weekend rusza żużlowe szaleństwo. W planach jest kilka sparingów, ale przede wszystkim dwa turnieje w świetnej obsadzie. W sobotę w Częstochowie Speedway Silesia Cup 2024 (start o 14.00), a w niedzielę Kryterium Asów w Bydgoszczy (początek 14.30). Kibice na stadionie i przed telewizorami (transmisję przeprowadzą odpowiednio Motowizja i TVP Sport) zasiądą, żeby zobaczyć, w jakiej formie jest Bartosz Zmarzlik. Prezesi i menadżerowie mają jednak inne zadanie. Nareszcie! Kibice długo czekali na tę wiadomość Takie turnieje to targi zawodników. Działacze już czekają w blokach Jeden z działaczy klubu Metalkas 2 Ekstraligi mówi nam wprost, że jeszcze kilka tygodni temu myślał, że budowę składu na 2025 rozpocznie latem, ale teraz już wie, że nie może dłużej czekać. Inny pół żartem, pół serio mówi nam, że on właśnie przy okazji turniejów otwiera okno transferowe. Bo nie ma na co czekać. Każdy próbuje zabetonować składy. Działacze Apator Toruń po cichu przedłużają umowy ze swoimi zawodnikami. Inni próbują robić to samo. Jeśli ktoś chce się wzmocnić, wyrwać rywalowi jakiegoś zawodnika, to musi się spieszyć. - Takie turnieje, jak Silesia Cup, czy Kryterium Asów to świetna okazja. Właśnie na takich zawodach kupiłem dwóch mistrzów świata - mówi nam były działacz Polonii Bydgoszcz Leszek Tillinger. - Sam kiedyś robiłem takie imprezy, które de facto były targiem zawodników. Zapraszało się tych, którzy nas interesowali i próbowało się coś z tego wyłuskać. Nadal się tak robi. "Nie chodzi o mistrza, ale o tego, co za dwa lata będzie mistrzem" Tillinger opowiada nam, jak na początku lat 90 organizował w Bydgoszczy turnieje, po których zakontraktował zagranicznych zawodników. - Na jeden z nich przyjechała sama czołówka, a my wzięliśmy Sama Ermolenko, Andy Smitha, Romana Matouska i Ricka Millera. Polonia wygrała z nimi ligę, a Ermolenko został mistrzem świata - wspomina działacz. Te turnieje często były poprzedzone treningi, czymś w rodzaju campów. - Przykładowo Szwedzi robili wtedy zrzutkę i przyjeżdżali do Bydgoszczy na treningi. Tak trafił do nas Tony Rickardsson, późniejszy sześciokrotny mistrz świata. Bo istotą tego polowania na zawodników nie jest to, żeby wyłowić gwiazdę, ale tego, który taką gwiazdą zostanie za rok, czy dwa. Nie chodzi o mistrza, ale o tego, co za dwa lata będzie mistrzem - opowiada Tillinger. Kusili ich kontraktami liczonymi w setkach tysięcy euro Kiedyś rozmowy z zawodnikami prowadzono na turniejach towarzyskich i na zawodach Grand Prix. W pierwszej dekadzie XXI wieku oblegane przez działaczy były finałowe zawody. Prezesi przyjeżdżali na piątkowy trening i chodzili za zawodnikami, kusząc się kontraktami liczonymi w setkach tysięcy euro. Najlepsi mogli wtedy liczyć nawet i na 400 tysięcy euro rocznie. - Znakomity był jednak zwłaszcza ten czas, gdy w Grand Prix obowiązywał system eliminatorów, bo wtedy jeździło nawet 32 zawodników. Tam było w czym wybierać - zwraca uwagę Tillinger. Boks Zmarzlika można omijać z daleka Teraz takiego wyboru nie ma, więc tym bardziej trzeba działać. A każda okazja jest dobra. - Teraz faktycznie ten rynek zrobił się specyficzny i trzeba się spieszyć, jak chce się mieć dobry skład. Będąc na miejscu Polonii Bydgoszczy, która organizuje Kryterium Asów, sondowałbym, ile wlezie, bo drużyna walczy o awans i chodzi o to, żeby w razie sportowego sukcesu nie została z niczym. Jak Polonia odłoży rozmowy na lipiec, sierpień, to przegra. Przyjeżdża na Kryterium Artiom Łaguta, powinni go zaprosić na kawę - komentuje jej były działacz. Od razu wyjaśnijmy, że prezesi mogą z dala omijać boks Bartosz Zmarzlika, który ma kontrakt ważny do końca 2025 z Orlen Oil Motorem Lublin. Zresztą, przykład prezesa Motoru Jakuba Kępy, który chodził za Zmarzlikiem trzy lata pokazuje, że tu jednym turniejem sprawy się nie załatwi. No i Zmarzlik to byłby jednak dopiero zakup na 2026. Inna sprawa, że w takim Gorzowie, gdzie za tydzień jest Memoriał im. Edwarda Jancarza, żartują, że przy okazji turnieju otworzą okno właśnie na 2026, bo na 2024 i 2025 mają gotowy skład.